Mieszkanie nr 2

- Rozumiem - szarpał się z całych sił próbując się uwolnić. Ale coś słabo mu to wychodziło
- Słuchaj, powiem ci jedno. Nie znoszę ludzi którzy kupują takich jak ja aby zaspokoić te swoje chore pragnienia, ale wiedz jeszcze bardziej nienawidzę kłamliwych ludzi - jakimś cudem udało mu się go przerzucić na druga stronę i wstać

-Jak chcesz to wracaj tam skąd przybyłeś, jeśli sprzeciwiasz się swojemu właścicielowi to nie jesteś odpowiedni aby wydawać pieniądze. I chyba nie sądzisz że tak łatwo Cię oddam- znów go złapał, tym razem posadził go sobie na kolanach i nie trzymał go, tylko od razu pocałował, teraz już był delikatny, nie chciał czekać aż będzie już starym dziadem i ktoś mu swój tyłek za kasę odda, to było bezsensu.

Był wściekły. Dla niego było oczywistym że ten typ się nim bawi. Miał ochotę mu przywalić, nie zważając na to co się z nim później stanie. Jednak na razie się z tym wstrzymał
- To zrób to wreszcie - warknął - zgwałć mnie albo zrób ze mną cokolwiek i oddaj. Na pewno znajdziesz kogoś bardziej przydatnego ode mnie - miał już tego wszystkiego dosyć. Bardziej niż psychicznych staruchów i kłamliwych ludzi nienawidził debili którzy się nim bawili

Spojrzał na niego i chyba pierwszy raz w życiu się zaśmiał.
-Chyba nie myślisz że kupiłem Cię aby zamykać jak dziwkę w szafie i gwałcić kiedy zechcę. Nie zauważyłeś że dążę do tego abyś sam tego zechciał? Gdybym nie chciał tego w łagodniejszy sposób to od razu bym Cię zgwałcił, ale nie umiem. Poza tym nie zawsze seks musi być krzywdą...- zasmucił się i przytulił go znowu, chociaż ciągle był nieźle podniecony, ale skoro tak myśli to będzie musiał poczekać.

Patrzył na niego jak na debila. Jak on mógł się śmiać w takiej chwili? On był dziwny i to bardzo.
- Jeśli chcesz wiedzieć, to tak, tak myślałem. Bo nigdy nie byłem traktowany inaczej jak niż zwykła dziwka, jak zabawka nie mająca uczuć. Dla mnie seks nigdy nie był przyjemnością, tylko walką o życie. Nie pytano mnie o zdanie tylko od razu gwałcono nie zważając na to czy to mnie boli czy nie, więc powiedz jak niby mam tego chcieć skoro wiem że będzie jak zawsze!! - był coraz to bardziej wściekły. Co ten koleś sobie wyobrażał, myśląc że jak na początku będzie miły to będzie chciał aby zrobił z nim wszystko? Nie doczekanie jego. Nie miał zamiaru mu ulegać

-A czy ja wspominałem o tym że chcę Cię zgwałcić? Czy ja Cię skrzywdziłem w jakikolwiek sposób czy powiedziałem o tobie coś złego? Niczego takiego nie zrobiłem, a to że chcę skorzystać z okazji i w końcu z kimś to zrobić to nic złego, ty ani dziewicą ani prawiczkiem nie jesteś, możesz się cieszyć- przytulił go jeszcze mocniej trochę jakby załamany, nie lubił tego tematu i wkurzał się jak tylko pomyślał że wrzucał go do tego samego kosza co tych starych dziadów bez serca.

- Może i bym się cieszył gdybym zrobił to z własnej woli a nie z przymusu - odparł spokojniej. Jakoś tak zaczął się powoli uspokajać. Wściekłość zaczęła z niego uchodzić, ale nadal niezbyt podobała mu się taka sytuacja. Jednak z jakiegoś powodu przytulił się do niego, może dlatego że choć trochę traktuje go jak człowieka
- A powiedz, na serio jeszcze tego nie robiłeś? - spytał tak od niechcenia

-Jak się żyje w lesie to trochę trudno kogoś odpowiedniego znaleźć- mruknął i sam też zaczął się uspakajać, jakoś nie chciało mu się już kłócić, on nie był kimś kto od razu szuka zaczepki i robi wojny, wolał szukać odpowiednich reakcji na to co zrobi czy powie.
Dziwił się że on się dziwi że tego nie robił, skoro sam był niewolnikiem i musiał robić co kto chciał, ale lepsze to niż bycie dziwką, bo dziwka robi wszystko z wszystkimi często z własnej woli.

- Osobiście wolałbym żyć w lesie niż w takich miejscach jak dotychczas - po raz pierwszy od dawna z kimś rozmawiał. Był z tego powodu nawet zadowolony
- A tak właściwie, to czemu chcesz to zrobić z takim niewolnikiem jak ja? Przecież możesz to zrobić z kimś normalnym - spojrzał na niego zaciekawiony

-Nie chcę z kimś normalnym, nikt taki nie jest mi potrzebny, tylko zawadzają- ,,zsunął'' go z siebie a sam położył się gdzieś obok. Już kochał to łóżko.
-Możesz sobie iść gdzie chcesz- mruknął i najwidoczniej strasznie zmęczony zasnął po kilku sekundach, w końcu mógł spać na czymś normalniejszym niż gałęzie czy ziemia.

Usiadł i popatrzył na niego zdziwiony. Jak ktoś normalny może być zawadzający. Nie rozumiał tego. Na jego miejscu wybrałby kogoś...wolnego a nie, zniewolonego.
- Tyle...że gdzie mam iść? - szepnął. Cicho z szedł z łóżka i spojrzał na niego. Ten koleś na prawdę go intrygował, bo był inni niż wszyscy mężczyźni których spotkał do tej pory. Okrył go jakby się martwiąc żeby nie zmarznął i położył się na ziemi zasypiając nader szybko.

Obudził się... kiedyś, i od razu zauważył że jego niewolnik też zasnął. Zlitował się nad nim i ,,wciągnął'' go do siebie, po czym przytulił jednocześnie ciesząc się że nie odszedł, skoro tak go już nienawidził za to że chciał się zabawić, jakby to był problem. Przed zaśnięciem zastanawiał się dlaczego akurat przy nim musiał zacząć przeszkadzać, może dlatego że był dla niego zbyt miły i nie czuł że przy nim też jest niewolnikiem?

Może i spał, ale nie aż tak żeby nie zauważyć że został przeniesiony z ziemi do łóżka. Był tym tak samo mocno zaskoczony jak tym że właściciel znowu go przytulił. Dlaczego akurat przy nim zaczął poznawać te dziwne uczucia których nigdy nie czuł z innymi? Nie wiedział, ale dziwnie mu to nie przeszkadzało. Jakoś tak sam z siebie się wtulił w niego, ponieważ spodobało mu się ciepełko które od niego biło. Było ono takie kojące i przyjemne że znów zasnął tak mocno jak nigdy

Przez resztę nocy ani razu się nie obudził, co dla niego było jakimś cudem bo w lesie trudno spać, zwierzęta i te inne, ale i tak obudził się niewyspany i zamulony tak, jak zawsze.
Podniósł się trochę i siedział cicho, chcąc obserwować jak śpi, przy czym lekko się uśmiechał ale znów zasłonił dolną część twarzy szalikiem.

Po raz pierwszy w życiu spał tak spokojnie. Zawsze musiał być czujny, gdyby któryś z jego poprzednich właścicieli postanowił się zabawić. A tak było praktycznie każdej nocy przez co nigdy nie był w pełni wypoczęty. Obudził się gdy tylko poczuł ruch obok siebie, ale nie otworzył oczu, czekał co się stanie. Jednak gdy nic się nie działo postanowił że pośpi sobie jeszcze chwilę, niby czemu miałby zmarnować taką sytuację gdy może spać na tak wygodnym łóżku.

Zaśmiał się cicho, aby go nie obudzić, i pogłaskał go po głowie, po czym wstał z łóżka i po wzięciu torby zaczął się przebierać. W końcu w takim ciepłym mieszkaniu nie będzie siedział w płaszczu, więc pierwszy raz od jakiegoś czasu ubrał się normalnie, ale sądził ze wygląda... dziwnie. Jednak nie cofał decyzji i zszedł do salonu.

Obudził się po jakimś czasie i zaczął się rozglądać. Szukał go zastanawiając się gdzie poszedł. Wstał z łóżka i wyszedł z pokoju nadal go szukając. Gdy schodził po schodach spostrzegł go w salonie i szybko wrócił na górę. Jakoś tak nie chciał go widzieć, ale ostatecznie jednak zszedł na dół.
- Dzień dobry - odparł cicho podchodząc do niego

-W końcu wstałeś- uśmiechnął się do niego ciągle siedząc sobie na kanapie. Przeżywał horror... nie umiał gotować a był głodny, i co tu począć? Umrze z głodu, na pewno.
Nigdy się niczego specjalnie nie uczył, rodzice woleli zwracać uwagę na przeżycie a on wolał uciekać, czyli nawet nie było sytuacji gdzie ktoś pomyślał o jego przyszłym wykształceniu.

- Całkiem wygodnie się spało - odwrócił głowę. Nie chciał zbytnio z nim rozmawiać, ale w sumie to było mu trochę wstyd za wczoraj i nie chcąc męczyć sumienia chciał go jakoś przeprosić, tyle że nie wiedział zbytnio jak to zrobić.
- Muszę ci coś powiedzieć.... - zaczął się zbierać wreszcie na odwagę aby to powiedzieć - ja....p..przepraszam

-Za co niby?- westchnął jakoś nie chcąc na niego patrzeć.
-I tak kiedyś sam mnie o to poprosisz, mogę Ci to obiecać- chciał się zaśmiać ale w ostatniej chwili zmienił zdanie, wiedział że coś takiego go wkurza a bezinteresownie tyle kasy nie wydał, powinien być mu wdzięczny że go do burdelu nie oddał.

- Rany, chciałem być miły - odparł obrażony.
- Wiedz że szybko się tego nie doczekasz - tego był pewien. Szybko zdania nie zmieniał a jak na razie nie chciał aby ktoś go oglądał nago. Nie lubił pokazywać swojego ciała, było wtedy za dużo pytań.
Poszedł do kuchni aby coś sobie zrobić do jedzenia. Od paru dni nic nie jadł więc był głodny jak nikt.

-Skoro tak to ja wychodzę, głodny się zrobiłem a ty pewnie i tak nie pomożesz, bo po co słuchać swojego pana, co?- wstał i wrócił się do sypialni po płaszcz. Jak tak dalej pójdzie to go odda, nie było żadnego problemu bo chyba jeszcze jakiś procent oddają, a w tym momencie nie miał pieniędzy prawie wcale więc nie zaszkodzi, skoro i tak mu się nie odda.

Wyszedł do salonu. Był trochę na niego zły, że tak uważał, ale cóż się dziwić po wczorajszym. Tak na prawdę to nie chciał mieć z nim żadnych sporów i nie chciał aby go oddawał.
- Pomogę ci - patrzył na górę czekając aż się pojawi. Był dosyć ciekawy jego reakcji. Zakładał że będzie na pewno zdziwiony tym że sam z siebie będzie chciał coś dla niego zrobić.

-Nie musisz, aha, i jak wrócę to masz być ubrany czy co ty tam wolisz- mruknął po czym westchnął, nie było łatwo.
-Bo chyba nie myślisz że będę kogoś takiego jak ty utrzymywać. Chcę iść i Cię w końcu oddać, nie przydasz mi się- to nie była groźba i tak, nawet gdyby powiedział że jak mu się nie odda to może to przemyśli to to nie byłaby groźba, przecież to on zawdzięczał mu swoje życie i bezpieczeństwo, a ten tak po prostu go odpychał za każdym razem.

---

Słysząc to że go odda i znów trafi do tego piekła załamał się. Nie chciał tam wracać, wolał już być katowany niż tam być. Wbiegł na górę tak szybko jak tylko potrafił, wpadł do sypialni i "wlepił" się w jego plecy.
- Błagam, nie rób tego - trzymał się jego pleców najmocniej jak tylko potrafił - nie chce tam wracać...proszę......zrobię wszystko co chcesz, tylko błagam....pozwól mi tu zostać - wiedział że to może go nie przekonać a nawet na pewno go nie przekona i go odda ale musiał spróbować.