Mieszkanie nr 2

-To chodź. Już nie pierwszy raz więc chyba nie muszę się tak męczyć- podniósł się nieco nadal nie zwracając na niego uwagi, nie przeszkadzało mu to, co mu nie przeszkadzało, więc na razie mógł robić co chciał, póki nie zacznie mu rozkazywać.
Był ciekawy co zrobi, czy zacznie go prosić aby sam wykonał na nim jego własną karę, czy zrobi wszystko posłusznie mimo tego że jednak nie chciał go krzywdzić czy też gwałcić, a seks z rozkazu to gwałt, więc też nie jest normalne.

Westchnął cicho pod nosem i nie wiedząc czy powinien czy nie usiadł obok niego. Zastanawiał się czy powinien się spytać czy ma coś zrobić np: rozebrać się czy coś innego co by mu do głowy przyszło. Spoglądał na niego cały czas, czuł w środku dziwne ukłucia pojawiające się nagle. Sądził że to może być od to że lubił pana a ten na niego nie spojrzał, a chciał bardzo by ten spojrzał choć przez chwilę.
- Czy mam coś zrobić, panie? - po dłuższej chwili odważył się wreszcie o to zapytać

Złapał go po chwili za rękę i przyciągnął do siebie, musiał zacząć pokazywać że nic mu nie przeszkadza na razie i może robić co chce, nawet sprzeciwiać się i te podobne. Nie wyobrażał sobie siebie na jego miejscu, więc wolał nie uznawać go za niewolnika, tylko za znajomego, może nieco więcej, i nie robić tego co jego poprzednicy.
-Nic nie musisz- szepnął mu do ucha i pogłaskał czule go głowie, jeśli go zrozumie to będzie jeszcze lepiej, nigdy nie chciał ani mieć niewolnika, ani nie być czyimś właścicielem.

Po plecach przeszedł mu przyjemny dreszcz gdy ten szepnął do ucha. Spojrzał na niego spod grzywki, ale momentalnie wtulił się w niego. Wiedział że nie chce mu zrobić krzywdy, ale jakaś jego część cały czas mu mówiła że tak na prawdę to podstęp, że nie ma dobrych ludzi tylko ci źli wykorzystujący tych naiwnych, a on w połowie do nich należał.

-Cały czas chcę się gdzieś przejść...- powiedział sam do siebie i wrócił do poprzedniej pozycji pozwalając mu się na sobie położyć, nie chciał aby ktoś był u niego w niewoli, to że sam nie miał dobrego i szczęśliwego życia nie znaczy że zawsze tak będzie, i że zawsze wszyscy wokół niego będą nieszczęśliwi.
Rozmarzył się myśląc o następnym czasie, ciekawe czy ten jego już nie niewolnik nadal będzie mu posłuszny, czy uzna że dostał drugie życie i musi korzystać.

Leżał na nim w bez ruchu przyglądając mu się. Od samego początku intrygował go swoim zachowaniem, a wszczególności tym że traktował go jak.....zwykłego chłopaka. Był z tego powodu nawet zadowolony, a te jego złe przeczucia poszły precz.
- To może.......jeśli pan chce - ośmielił się trochę przysunąć bliżej jego twarzy - może poszlibyśmy......do jakieś kawiarenki?

-Jeśli chcesz to możemy pójść.- spoglądał to na niego, to na okno za którym powoli robiło się ciemno, chyba znowu ciemno bo zapomniał czy dzień minął, i czy w ogóle był. Nie zwracał możliwe na to uwagi, bo na co komu czas skoro zawsze wszystko można zrobić.
Nawet nie próbował sobie wyobrażać tego wyjścia, chciał sam to ujrzeć, przeżyć, zrobić sobie kilka niespodzianek z nowego etapu życia, tego szczęśliwego etapu życia do którego nigdy wcześniej nie udało mu się dojść.

- Chciałbym pójść - Zgramolił się powoli z pana i czekał aż wstanie lub jednak zrezygnuje z wyjścia czego w głębi serca nie chciał. Możliwym było że jeszcze był na niego zły za ostatnio. Na jego miejscu byłby zły i to jeszcze długo, w sumie sam na siebie był zły.

-Więc chodźmy.- nadal nieco zły, jednak po nim tego widać nie było, wstał i znów założył płaszcz, który raczej wcześniej ściągnął i gdzieś rzucił, po czym od razu wyszedł z pokoju i postanowił poczekać jeśli będzie musiał na niego przy wyjściu.
Bardzo mu się to mieszkanie podobało, może niezbyt oryginalne jednak mieć własny kąt za nic to już coś, ale i tak mu się tu podobało, tak przytulnie.
[z\t]

Czekał już na pana strasznie zniecierpliwiony. Drogę jakoś dał radę przetrzymać, ale zdążył się już całkiem napalić przez ten czas. Nie chciał już czekać tylko przechodzić od razu do rzeczy.
Wszedł do mieszkania tuż za panem ściągając przy tym kurtkę. Patrzył na niego błagalnym wzrokiem, gdyby mógł sam już zaczął by coś robić, ale wolał nie nadużywać dobroci pana

Tuż po wejściu do mieszkania poszedł do sypialni i zdjął płaszcz, który po tym rzucił gdzieś w kąt.
Nastała dla niego chwila niepewności, kiedy nie wiedział jak zacząć, i jak to wszystko rozegrać aby nie wyszło tak jak ostatnio, mimo że najgorzej dla niego i tak nie było. Może i był jego niewolnikiem ale nie chciał go zawieść, nie chciał aby musiał ograniczać swoje potrzeby, jeśli można to tak nazwać, bo jego właściciel nie może lub nie umie.
Nienawidził takich myśli zwłaszcza kiedy to on wszystko zaczyna, a potem nie może niczego cofnąć.

Wszedł z nim do sypialni i stanął tuż za nim czekając na jego ruch. Wszystko w nim coraz bardziej "wrzało", chociaż nie powinno. Przestępował z nogi na nogę by jakoś się uspokoić ale nic to niestety nie dawało.
Patrząc tak na pana zaczęły nawiedzać go myśli czemu jeszcze nic nie robi. Może coś się stało i już go nie chciał? Od razu w myślach zdzielił się w łeb za takie myśli. Wahając się przytulił się do pana, mając cichą nadzieje że to może coś pomoże

Zauważył że tego chce, przez co sam się znów nakręcił, mimo że tracił na to chęci.
Odsunął go od siebie i pocałował, nie chciał znów robić mu krzywdy w formie że bez pozwolenia, więc starał się być łagodniejszy niż wcześniej. To były dla niego niezbyt łatwe chwile więc musiał się starać, ale nadal nie był nauczony wszystkiego co mogłoby być mu potrzebne, mimo że wiedział więcej niż powinien.
Objął go i nie przestając pozwolił sobie usiąść na łóżku, i posadzić go na sobie tak, jak zrobił to w kinie. Według niego to najlepsza pozycja, jeśli chodzi o początki, bo gdyby jednak któremuś się odechciało to jest jak.

Od razu jak pan go pocałował, sam zaczął je oddawać. Był zadowolony z tego że wreszcie ruszyli z tym "koksem". Dosyć miało założył panu ręce na szyję, pogłębiając pocałunki. Nakręcał się coraz bardziej i bardziej ledwo wytrzymując.
Przylgnął delikatnie do pana. Wiedział że to dziwne ale pragnął jego bliskości. W głębi serca traktował go jak kogoś więcej niż swojego pana i właściciela i zastanawiał się czy powinien mu powiedzieć co czuje do niego, ale bał się jego reakcji. Może trochę z tym poczeka i się upewni stu procentowo w tym uczuciu

Pocałunki przeniósł na jego szyję, jednocześnie biorąc się za ściągnie z niego ubrań.
Ciągle mu czegoś brakowało, nie czuł pustki w duszy czy coś po prostu wiedział że w tym wszystkim nie ma czegoś z jego strony, czegoś ważnego czego nie ma, jednak nie wiedział co to było, bo miłość swoją mu już w pewnym sensie oddał i chyba nic więcej nie trzeba było aby był szczęśliwy.
Może po prostu jego doświadczenia mu brakowało?

Ściągnął panu koszulkę i całkowicie oddał się jego poczynaniom. Nigdy by nawet nie pomyślał że sam bez namowy będzie się aż tak rwał do seksu ze swoim panem. Może mu już odwalało czy coś, ale w tym momencie nie przejmował się tym zbytnio. Chciał jedynie znów poczuć się jak wcześniej, chciał aby pan znów to z nim zrobił. Nagle w jego głowie pojawiła się pena myśl, nawet dosyć ciekawa
- Panie, czy....mógłbym zrobić jedną rzecz? - patrzył na niego z zamglonym wzrokiem przybliżając się do niego jeszcze bardziej. Wierzył że pan może połapać się o co mu chodzi

Odsunął się od niego nieznanie i z ciszą wysłuchał co miał do powiedzenia.
-Zależy o co Ci chodzi- i tak pewnie zgodzi się na to o co mu chodziło, jednak zawsze lubił się trochę podroczyć gdy był w dobrym humorze, bo jakby nie patrzeć w końcu nie musiał go zmuszać, i jeszcze trochę a nawet by się uśmiechnął. Nie miał nic w głowie na temat tego, nie miał pojęcia co mógłby mieć na myśli jeśli chodziło o ,,jedną rzecz'', i wątpił że kiedykolwiek by się dowiedział.

- Chodzi o to że ja.... - w tym momencie cała ta pewność siebie uleciała z niego jak powietrze z balonu. Nie wiedział jak ma to ująć w normalne zdanie. Był zakłopotany i cholera jak na złośc musiał znów zjawić się ten przeklęty rumieniec. Wziął głęboki oddech
- Wybacz panie, ale nie zdołam raczej tego powiedzieć, ale jeśli można to..wolałbym to po prostu zrobić - nie czekając zbytnio czy pan się zgodzi czy nie zszedł z niego i usadowił się przed jego nogami. Patrząc na niego przełknął ślinę obawiając się z leksza czy panu to się spodoba, oczywiście że liczył na zadowolenie pana, to było własnie dla niego najważniejsze. Po dłuższej chwili wreszcie wziął się na odwagę i zabrał się za rozpinanie spodni pana.

-Rozumiem, rób co chcesz.- westchnął i nie myślał o tym o co mu chodziło, po prostu chciał się za coś odwdzięczyć, a tego nie może mu zabronić. Dziwił się że aż tak reagował na własne słowa, wcześniej wydawało mu się że ciągle jest taki, jaki był na początku, ale najwidoczniej się mylił, jak często mu już to przychodziło.
Starał się mu nie przeszkadzać, co będzie, to będzie, ewentualnie znów go ukaże.

Spokojnie ściągnął w całości jego spodnie i zsunął bieliznę. Momentalnie przełknął ślinę. I co teraz niby miał zrobić, nawet tego dobrze nie przemyślał tylko zrobił na spontana. Wziął ostrożnie męskość pana w rękę i zaczął nią powoli poruszać i zaczął przyspieszać. Liznął go ostrożnie i oczywiście spalając przy tym buraka. Jak on nienawidził tego.
Zaczął go lizać po całej długości i po chwili wziął go całego do ust. Kręcił językiem kółka na główce i znów jeździł nim z góry na dół i tak w kółko.

Uznał że nic mu nie przeszkadza, że najprawdopodobniej słyszał o czymś takim i nie powinien się przejmować, chociaż bardziej martwił się o to czy przypadkiem sam się do tego nie zmuszał. Przemyślał wszystko i powoli zaczynał się nawet uśmiechać, z każdego powodu.
Delikatnie wplótł palce w jego włosy co jakiś czas cicho mrucząc pod nosem, nie chciał już aby przestawał, zaczęło mu się to wszystko podobać i tracił to, co powstrzymywało go przed byciem bardziej otwartym na takie sprawy.

Czując rękę pana na swojej głowie, przyśpieszył ruchów i zaczął dopomagać sobie ręką. Jeździł językiem po całej długości jego męskości coraz szybciej i intensywniej od czasu do czasu podgryzając. Jego samego zaczęło to podniecać i to dosyć mocno przez co zaczął się kręcić pomiędzy nogami pana.