Centrum handlowe

Wszedłem zaraz za nim do sklepu zoologicznego i popatrzyłem nieco obojętnym wzrokiem po jego inwentarzu. Zauważywszy w drodze, że Lauri właściwie wcale się za mną nie ogląda, pomyślałem, że bez trudu mógłbym mu uciec. Co prawda pomysł był beznadziejny raczej, bo bez niego nie przeżyłbym tygodnia, dlatego prędko go odrzuciłem.
Przesunąłem palcami po wiszących w pobliżu smyczach, przypominając sobie niedawne słowa Lauriego, że mógłby mi taką przypiąć do obroży. Lepiej nie będę mu tego przypominał...

Wziął w końcu jakaś zabawkę dla kota i zerknął na Schiaviego, jaki przygladał się smyczom.
- Chcesz coś jeszcze dla niego? - spytał, podchodząc bliżej chłopaka. Przesunął wzrokiem po smyczach.

- Nigdy co prawda nie zajmowałem się zwierzakiem, ale... to chyba na razie wystarczy - stwierdziłem, odrywając spojrzenie od smyczy i przenosząc je na Lauriego. - Z tego, co wiem, to kot będzie bawił się niemalże wszystkim, więc jakaś wielka ilość zabawek chyba nie będzie mu potrzebna.

- To dobrze. Czyli te zakupy już załatwione. Masz ochotę na coś szczególnego do jedzenia? Bo nie znam stanu lodówki, nie wiem czy nie trzeba będzie go uzupełnić - oznajmił, biorąc wybrane rzeczy dla kota do ręki i kupując je. Wyszedł z tego sklepu, zastanawiając się, czy powinien iść dalej.

- Chyba na razie wszystko, co mi potrzebne, jest w domu - stwierdziłem po krótkim zastanowieniu. Wzruszyłem lekko ramionami.
- Myślę, że możemy wracać. Nie ma co więcej chodzić po tym... niemożliwie tłocznym miejscu.

- Skoro chcesz, to chodźmy - zgodził się z nim. Sam nie za bardzo przepadał za tymi całymi zakupami i spędzaniem czasu w kolejce do kasy, więc z ulgą przyjął możliwość powrotu do domu. Wziął ich zakupy i odwrócił się, wychodząc z centrum handlowego razem z chłopakiem. Skierował się z powrotem do ich domu.

[z/t]

Postawił chłopaka na ziemię tuż przed samym wejściem do centrum. Teraz obawiał się najgorszego - tłoku. Aż ciarki przeszły mu po plecach na samą myśl o tym, że ma się gimnastykować, żeby tylko jakoś uniknąć kontaktu z nimi. 
- No to jesteśmy. - powiedział znów chwytając jego dłoń. Oczywiście tylko po to, żeby mu nie uciekł. - Gdzie chciałbyś pójść najpierw?
Był świadom tego, że jego niewolnik zna się na zakupach równie "dobrze" co on, ale stwierdził, że da mu wolną rękę w wyborze. Zresztą i tak pewnie wyjdzie na to, że to on będzie musiał wybierać dokąd mają pójść.

-Ja nie wiem...- spuścił głowę zły na siebie że nie umiał nawet czegoś takiego.
-Mówiłem że nigdy w takim miejscu nie byłem...- nie wiedział nawet jakie sklepy można ogółem spotkać, zazwyczaj to jego właściciele wszystko mu kupowali, z czego większość jednak nie chciała, i sam nie miał żadnego wyjścia.
-Wspominałeś wcześniej o ubraniach...- przypomniał sobie rozmowę na kilka, kilkanaście minut przed wyjściem, chciał chyba aby się przebrał ale oboje musieli o tym zapomnieć. Sam wiedział też że skoro już w pewnym sensie nie jest niewolnikiem to w jakichś 'szmatach' chodzić nie będzie. Mimo to bał się wybierać cokolwiek, chyba będzie musiał poprosić o pomoc...

No tak, kompletnie wyleciało mu to z głowy. Już zaczął sobie wyobrażać jak to będzie wyglądać, kiedy będą mijali duże szyldy z nazwami sklepów nawet nie wiedząc co w nich sprzedają, a potem wchodzić na ślepo w poszukiwaniu jakichś ubrań. Nie podobała mu się zbytnio wizja takiego spędzenia czasu, ale chyba lepsze to niż bezsensowne kręcenie się po domu... Chociaż kto wie co by tam robili.
- To chodźmy. - pociągnął go za rękę i ruszył przed siebie.
Całe szczęście nie było tak tłoczno, jak z początku myślał, że będzie. Mieli więcej przestrzeni dla siebie i raczej nikt z ludzi, których mijali nie wyglądał na takiego, który zaraz miałby się przyczepić do wyglądu któregoś z nich. Westchnął z ulgą zatrzymując się przy jednym ze sklepów. Na wystawach były porozstawiane jakieś manekiny ubrane w całkiem niezłe ciuchy, w dodatku niedrogie.
- Chyba coś znalazłem. - mruknął po chwili spoglądając na niego.

Nie zwracał uwagi na wszystkie te sklepy, chciał aby sam coś wybrał, mu na tym zbytnio nie zależało. Chciał tylko chodzić w czymś w czym byłoby mu wygodniej, może nawet ładniej, reszta go nie obchodziła. Nie znał się na tych wszystkich rzeczach, zamknięty miał z tym spokój ale wiedział że za jakiś czas będzie musiał sam podejmować większość decyzji.
Był pewien że zna się na tym lepiej od niego jednak nie był w stanie poprosić o cokolwiek, więc tylko przytaknął.
I tak większość czasu poświęcił na myśleniu co będą robić jak już wrócą, czy może jeszcze pochodzą po innych, różnych sklepach.
Poza tym nadal był głodny.

Wnętrze sklepu było aż nadto przepełnione rzeczami. Na półkach i wieszakach można było znaleźć wszystko - od zwykłych skarpetek po grube kurtki zimowe. Sam nie wiedział od czego powinien zacząć w takim razie i czy w ogóle to on powinien zaczynać czy tylko się przyglądać jak tamten wybiera coś dla siebie i decydować o tym co wezmą a czego nie. Jednak patrząc na chłopaka był niemalże w stu procentach pewien, że ten także nie będzie wiedział co chce zobaczyć najpierw. I w tym momencie przyszedł mu do głowy pewien pomysł?
- Jaki jest twój ulubiony kolor? - zapytał z nadzieją, że to chociaż trochę ułatwi im szukanie. - To znaczy, nie musi być jeden, jeśli masz ich więcej...
Rozejrzał się dookoła raz jeszcze. Wiedział, że długo stąd nie wyjdą.

-Sam nie wiem, nigdy o tym nie myślałem...- przestając rozmyślać o jakichś głupotach zaczął rozglądać się po sklepie. Nie miał jednak pojęcia co miałby wybrać, co by do niego pasowało i jednocześnie podobało im obu, w końcu nie chciał podobać się tylko sobie, nadal jest niewolnikiem jakby nie patrzeć.
Wiedział że osoby ''normalne'' nie wiedzą jak to jest przez prawie całe życie być w jednym miejscu, nigdzie nie wychodzić i jeszcze być bitym i karanym, dzięki czemu po wyjściu można mieć wielkie problemy które dla innych są wręcz śmieszne. W końcu kto normalny nie wie co lubi, jakie ubrania, sklepy, jedzenie i inne rzeczy. Wszystko dla takich jak on jest obce, jednak nie po to tu przychodzili. Chciał nauczyć się tego wszystkiego aby potem nie sprawiać problemów właścicielowi.
-Może sam wybierz co by Ci pasowało...- mruknął nieco smutny przez tą sytuację. Myślał że będzie trochę lepiej.

W tym momencie chyba zaczął tracić resztki nadziei na to, że wyjdą stąd o przyzwoitej godzinie. Wypuścił powietrze z płuc i okrężnymi ruchami zaczął masować skronie. Musiał być sposób, żeby to wszystko ogarnąć.
Powoli zbliżył się do wieszaka z jakimiś koszulkami. Hm, skoro nie kolorami, to częściami garderoby i jakoś sobie dadzą radę.
- Jeżeli ci się coś spodoba to mów śmiało. - miał nadzieję, że to go jakoś zachęci do szukania razem z nim.
Prawdopodobnie i tym razem będzie zdany tylko na siebie, ale nie zaszkodziło spróbować. Wszystko tu było lepsze od rzeczy, które tamten w tej chwili miał na sobie. Poza tym to jest dopiero jeden sklep i na nim wcale nie musi się kończyć, byleby kupił ze dwie - trzy rzeczy i przebrał się w nie, żeby nie wyglądać już jakby go dopiero co z klatki wypuszczono.

-Przepraszam ale nie znam się na tym wszystkim...- starał się rozglądać w poszukiwaniu czegoś ciekawego ale nic nie przyciągnęło jego uwagi.
-Zazwyczaj nie pozwalali mi się w cokolwiek ubierać...- na szczęście uniknął wspomnień i zastanawiał się czy sam nie powinien czegoś sobie tak po prostu poszukać, jednak nie wiedział czy to dobry pomysł. Nadal był tylko niewolnikiem, nie powinien mieć własnego zdania, i nawet jeśli zostałby wypuszczony to i tak musiałby polegać na innych, zwłaszcza jeśli jest taki od dzieciństwa. Gdy miał chociaż trochę własnego życia to nie byłoby żadnego problemu i wszystko zleciałoby na tyle szybko, że nawet by nie zauważył kiedy wszystko już by mieli i wracali... Ale przynajmniej będzie mógł cieszyć się że jego właściciel sam mu wszystkiego szukał i wiedział że muszą mu te rzeczy się spodobać... Bardziej bał się przymierzania tego wszystkiego...

Wzruszył tylko ramionami, jak gdyby przypomniało mu się, że to takie oczywiste. Wolał nie dawać po sobie poznać, że zrobiło to na nim jakiekolwiek wrażenie. W końcu powinien się spodziewać, że ludzie mają idiotyczne pomysły i potem to tak wychodzi. Chwycił za jakąś czarną koszulkę, zastanawiając się czy nie będzie za bardzo kontrastowała z jego skórą i włosami, ale to chyba dobrze. Nie miała żadnych nadruków - może nawet i lepiej. Ciuchy, jak ciuchy, byleby coś tam było i nie musiał mu paradować po domu w samej bieliźnie lub w ogóle bez niczego. Wziął jeszcze szarą i podał niewolnikowi.
- Na razie zobacz te dwie. - spojrzał na niego starając się wyobrazić sobie jak będzie wyglądał na końcu tego wszystkiego kiedy już wrócą do domu.

-Dobrze.- wziął od niego co wybrał i jak najszybciej poszedł do przebieralni, na szczęście jego ''współwięźniowie'' dzielili się z nim niektórymi informacjami więc nie było z tym problemów.
Nie wiedział jak powinna wyglądać osoba dobrze ubrana, lub jak się ubierać aby wszystkim się podobać, więc postanowił zaufać właścicielowi. Nie miał pojęcia jak przekazać mu cokolwiek z tym, wyjść i coś powiedzieć, ale co powiedzieć i jak. Ciągle miał problemy z wymyślaniem wszystkich tych przemówień.
Już nie cieszył się tak z przyjścia tu, chciał już wracać, zwłaszcza że był pewien że niedługo jego własna nieświadomość zacznie właściciela wkurzać. Nie chciał tego, zwłaszcza że wiedział że może ukarać go za nic.
Stał więc czekając aż po niego przyjdzie.

Widząc, że chłopak nie pokazuje się przez dość długi czas postanowił szukać go w przymierzalniach na własną rękę. Po drodze jeszcze złapał za kilka rzeczy, które wpadły mu w oko. Jakaś bluza, spodnie i inne tego typu...
- Jesteś tu? - zawołał za nim z nadzieją, że po prostu stoi gdzieś za zasłonką, a nie skorzystał z okazji by mu uciec.
W dalszym ciągu nie przestawał wyobrażać sobie efektu końcowego dzisiejszych zakupów. W końcu do najbrzydszych nie należał, był może tylko za bardzo zaniedbany.

Wyszedł nieco zasmucony nie chcąc już zbytnio mówić. Nie wiedział dlaczego miał takie zmiany nastroju, z jednej strony tak cieszył się na myśl o czymś nowym, a z drugiej nie bo nie miał o niczym pojęcia. Powinien cieszyć się że chciał z nim gdziekolwiek iść i że ma inaczej od reszty, jednak nawet to go teraz nie pocieszało.
Próbował myśleć o czymś fajnym, miłym, aby się przypadkiem nie zniechęcić i nie wrócić do ''domu'' jeśli tak mógłby nazwać tamto miejsce. Miał tylko nadzieję że tego nie zauważy i spokojnie doczeka momentu gdy znowu zacznie cieszyć się z tego że jednak tu przyszli, jednak może gdyby zauważył to byłoby jeszcze inaczej i dzięki temu poprawiłby mu się humor...

- Znalazłem jeszcze to. - podał mu rzeczy do ręki. - Jakbyś mógł to ubierz to wszystko i pokaż mi się. - spojrzał na niego, wyglądał trochę inaczej. - Wszystko ok?
I znów ogarnęło go to samo dziwne uczucie. Znowu chciał się do niego przytulić i tym razem już nie puścić. Otrząsnął się jednak z tej myśli - co on w ogóle wyrabia... Odsunął się na kilka kroków, żeby spokojnie móc oprzeć się plecami o ścianę i poczekać, aż ten pokaże się w nowym "wydaniu".

Od razu wziął wszystko i zaczął się przebierać, starając dobrać niektóre rzeczy. Dał mu dużo więcej niż myślał, a widział po drodze jeszcze wiele innych sklepów do których też mogliby pójść. Nawet jeśli w głębi cieszył się z tego wszystkiego to nadal czuł się tak dziwnie, powoli znów zaczynał ogarniać go cały ten chłód przez który już teraz nieznacznie się trząsł.
Gdy już skończył wyszedł trochę zawstydzony, bez powodu oczywiście. Był ciekawy jak na to zareaguje, chciał aby było jak najlepiej, aby miło spędzili razem ten czas, najlepiej jak można.

Przez chwilę nie był pewien czy czekał pod właściwą przymierzalnią, czy zmiana ubrania aż tak dobrze mu służyła. Wyglądał... Po prostu świetnie. Bał się, że te rzeczy będą na niego za duże, pomimo, że i tak wziął najmniejsze jakie były, ale okazało się, że leżą wręcz idealnie.
- Jak dla mnie jest super. - podszedł bliżej niego, by upewnić się czy na pewno nic nigdzie nie odstaje, ani nie jest za ciasne. - A tobie jak się podoba? - zapytał co chwilę przenosząc wzrok na różne partie jego ciała. Wyglądał teraz jak zwyczajny nastolatek o nieprzeciętnej urodzie, co bardzo odpowiadało Ichigo.

-Ważne że tobie się podoba, to mi wystarczy...- zauważył że coraz bardziej lubi jego obecność, poczuł się teraz dużo lepiej jednak nadal czegoś mu brakowało, jednak nie wiedział czemu.
Mimo to że nadal był w złym humorze to mógłby nadal chodzić po sklepach z ubraniami gdyby nie to, że są tu też inne sklepy które też chciałby 'zwiedzić', i miał nadzieję że jego właściciel jest podobnego zdania. Chociaż był jego niewolnikiem tylko przez jeden dzień to już zdążył się do niego przywiązać, coraz bardziej lubił gdy do niego mówił, nosił go, dotykał, pierwszy raz w życiu cieszył się że jest tym kim jest, inaczej nigdy by go tu nie było, i nie z nim.

Spodziewał się, że pewnie teraz będzie tak odpowiadał za każdym razem, gdy go o coś zapyta, no cóż, przynajmniej się nie buntuje... Chociaż nie było to zbyt dobrym pocieszeniem, ale innego na chwilę obecną nie potrafił sobie wymyślić.
- No dobra, w takim razie zdejmij to. Zapłacę i wrócę tu po ciebie, a potem pójdziemy szukać dalej. Chciałbyś coś jeszcze oprócz ubrań? - starał się ułożyć jakiś plan "działania". Pewnie i tak to pytanie okaże się być zbędne i nic nie wniesie, ale nie zaszkodziło się zapytać.
Nie miał za co gniewać się na niewolnika, w końcu z tego co mówił to nigdy nie był w takim miejscu, więc skąd miał wiedzieć co i skąd chce. Najwyżej przejdą się i po drodze zadecydują gdzie chcieliby wejść.
- W ogóle to nic nie jadłeś rano, prawda? - przypomniało mu się nagle.

-Nie...- odpowiedział nie mogąc jednocześnie zdecydować czy chciałby coś jeszcze. Nie wiedział co mogłoby znajdować się w takim miejscu, jednak wiedział że jego pan na pewno coś wymyśli.
Nie miał pomysłu czego mógłby potrzebować oprócz ubrań, jednak zastanawiał się czy jego właściciel niczego nie potrzebuje dla siebie, może tylko dla siebie i inne takie, ale nie miał odwagi teraz o tym mówić. Chciał najpierw coś zjeść, może później sam się domyśli albo sobie o czymś nagle przypomni.
Z tego co wcześniej zauważył było tu bardzo dużo pięter, chciałby zobaczyć co znajduje się na każdym z nich.

Nie wiedział czy powinien najpierw kupić mu coś do jedzenia czy iść dalej w poszukiwaniu ubrań i tym podobnych. Bał się trochę, że zaraz zasłabnie i będzie musiał go nosić po całym centrum.
- W takim razie zapłacę za to i coś się pomyśli... - powiedział po dłuższej chwili namysłu. W dalszym ciągu czekał, aż jego niewolnik zdejmie z siebie nowe ubrania, by mógł dać je kasjerowi i grzecznie za nie zapłacić. Nadal czuł się nieswojo z tą myślą, zwykle takie lub lepsze rzeczy miał za darmo, ale nie widział sensu zabijać tylko po to. Oparł rękę na biodrze i zaczął rozglądać się po przymierzalni. Nie podobało to miejsce, a na samą myśl, że mają "zwiedzić" jeszcze takich kilka skrzywił się. Za duża ilość ludzi zdecydowanie źle wpływała na jego nastrój, jeden niewolnik w zupełności mu wystarczył do szczęścia.