Centrum handlowe

-Zazwyczaj nic nie nosiłem...- odpowiedział rozglądając się po sklepie. Większość tych rzeczy już widział, często gdy były używane na jego ''znajomych'' czego naprawdę nie chciał sobie przypominać.
-Chociaż czasem stroje nawet lepsze...- mruknął przyglądając się kilku i zastanawiając czy kiedykolwiek będzie chciał aby coś takiego założył. Wiele razy w nich łaził i jeśli miał coś pod spodem to mógł nawet wytrzymać, i jeśli nic nie było za ciasno ani nic z tych rzeczy, bez przesady. Mimo to i tak bardziej pasowało mu chodzenie bez niczego, przynajmniej tak było mu wygodniej niż w jakichś pasach, łańcuchach i czym tam jeszcze go związywali.
Może nawet nie będzie tak żałował że chciał tu przyjść...

Już nawet bał się sobie wyobrażać co tamten musiał przechodzić jeszcze nie tak dawno. Zrobiło mu się jakoś smutno i przytulił się do niego zaraz jednak rezygnując, bo to raczej nie było odpowiednie miejsce na takie czułości. Najważniejsze, że już po wszystkim i sam nie będzie bawić się z nim w żadne bdsm, jeśli nie będzie tego chciał.
- A podoba ci się coś stąd? - spytał przeglądając kilka stroi. Czego to ludzie nie wymyślą w tych czasach...
Chyba właśnie uświadomił sobie, że nic konkretnego stąd nie potrzebuje, nawet nie wiedział czy powinien myślec o tym, by potrzebować czegokolwiek stąd. Bądź co bądź nawet jeśli miał do czynienia z niewolnikiem to i tak jako szanująca siebie i innych osoba nie będzie robił z nim nic takiego jeśli by nie chciał. To byłoby poniżej jego godności.

-Średnio.- mimo wszystko nadal był w dobrym humorze i jeszcze mógł się uśmiechać, mimo że powoli czuł że coraz bardziej robi się zmęczony, spał za krótko aby móc tak długo chodzić.
Z łatwością zauważył że właściciel chyba niczego stąd specjalnie nie potrzebuje, zdziwiło go to bo skoro już tyle się działo to niektóre rzeczy są już potrzebne, a w takich sklepach są nie tylko zabawki i stroje. Ale już o niczym nie wspominał, wyszłoby na to że jeszcze coś tam sugeruje i miałby tylko gorzej, jednak skoro i tak o tym wszystkim myślał to co mu szkodziło, i tak robili i zmuszali go do gorszych rzeczy.

Wsród całej tej ociekających erotyką ekstrawagancji zapomniał o rzeczach bardziej prostrzych, ogólnodostępnych i raczej częstszych w użyciu. Na szczęście w porę przypomniał sobie o nich, więc z pustymi rękoma raczej nie wyjdą. Coś tego typu z pewnością im się przyda, pozostaje tylko kwestia kiedy. Patrząc na chłopaka to mógłby nawet i zaraz, od razu  po powrocie do domu, o ile znowu mu nie zasłabnie i niewiadomo co jeszcze. Do "uzgodnienia" pozostawało też to czy on chce, ale raczej wchodząc tu ze swoim właścicielem powinien być świadomy, że coś takiego prędzej czy później się stanie. Chwycił za to, co byłoby w takim wypadku najpotrzebniejsze i powędrował do kasy twierdząc, że nie ma po co marnować czas na przyglądanie się rzeczom, których i tak nie kupią.

Ucieszył się widząc że jednak nie wyjdą bez niczego i po chwili już czekał przed samym sklepem. Chciał już wracać, wrócić do domu, zjeść coś normalnego, pospać chwilę a potem się zobaczy. Na szczęście po odwiedzeniu cukierni czy co to tam było nie był aż tak głodny, jednak słodycze a coś normalnego to duża różnica. Zostawała sprawa czy jego właściciel potrafi chociaż w małym stopniu gotować, ale teraz nie było to ważne.
Wszystkie dzisiejsze cele 'zaliczył' więc mógł ten dzień uznać za jak najbardziej udany. Chociaż działo się dużo rzeczy, z czego o części nie miał pojęcia, to jednak zmienił nastawienie do swego pana, w końcu jakby nie patrzeć to uratował go przed tymi wszystkimi którzy mogli go kupić później gdyby jednak się nie zdecydował.

Wyszedł ze sklepu w pewnym stopniu zadowolony z zakupów, jakby nie patrzeć rzadko się na takowe wybierał.
- Nie uciekniesz mi czy jednak lepiej, gdybym cię pilnował? - zaśmiał się stając przy nim. Miał nadzieję, że nie obrazi się za ten niezbyt udany żart, to chyba nigdy nie było jego mocną stroną. Jednak nie zaszkodzi spróbować, w końcu to nic złego. A przynajmniej tak by się mogło wydawać.
Zwinął małą siateczkę z zakupami sprzed chwili tak jak to było możliwe, żeby móc ją za chwilę wrzucić do nieco większej, w której tamten niósł swoje rzeczy. Nie ważyło to niewiadomo ile, więc z pewnością się nie przedźwignie. W każdym resztę on nie miał zamiaru obracać się wsród ludzi z siatką, na której widniało wielkie w porównaniu do jej rozmiarów logo sex shopu. Tylko tego mu brakowało, żeby każdy się za nimi oglądał...

Mruknął coś pod nosem jako odpowiedź i znów lekko się do niego przytulił. Zaczynał coraz bardziej lubić rzeczy tego typu i miał zamiar korzystać ile tylko może.
-Jak będziemy wracać to poniesiesz...?- wtulił się w niego niepewnie i na moment przymknął oczy. Wiedział że to nie najlepszy moment na takie stanie tuż przed sklepem ale nie mógł wytrzymać i no musiał. Poza tym wiedział że mu też się to podoba więc przynajmniej w tej sprawie się zgadzali.
Nie chciał nawet wyobrażać sobie co będzie jak wrócą do domu, jak szybko będzie musiał iść spać aby mu nigdzie nie zemdleć ani nic, i ile godzin w nocy przesiedzi bo nie będzie mógł zasnąć...

Delikatnie przeczesał mu włosy palcami, kto by pomyślał, że jedno głupie wyjście do centrum aż tak zmieni ich relacje i to w pozytywnym sensie. W takich miejscach z tego co zaobserwował zazwyczaj ludzie się kłócili o jakieś bzdury, głównie przez pieniądze oczywiście. Oni na szczęście nie prowadzili wspólnego rachunku bankowego i nie musieli wydawać 3/4 swoich niskich zarobków na utrzymanie mieszkania. Poza tym żaden z nich nie przywiązywał uwagi do tego, by kupić jak najwiecej, ale żeby miło spędzić razem czas.
- Poniosę. - uśmiechnął się przytulając go jeszcze przez kilka chwil. Chyba zaczynał głupieć zgadzając się na noszenie go za każdym razem, ale co najdziwniejsze wcale mu to nie przeszkadzało. Teraz nawet wydawało mu się, że sam na to w pewnym sensie czekał.
Minęło jeszcze kilka bardzo mile spędzonych minut i Ichigo uniósł chłopaka do góry, po czym niosąc go jak koalę czy inne bardzo leniwe i rządne bliskości zwierzątko wyszedł z budynku mając nadzieję, że im obu starczyło już wrażeń i nieprędko tu wrócą.
Zostawiając za sobą wysoko wzniesioną szklaną konstrukcję czym prędzej wrócił do domu, by tam móc zająć się tylko sobą.

[zt]