Centrum handlowe

- Dzięki. - mruknął ledwo słyszalnie, po czym poszedł w kierunku wskazanego punktu. Miał nadzieję, że drugie piętro nie okaże się być taką samą lub większą porażką jak pierwsze, bo w przeciwnym razie bez słuchania jakichkolwiek sprzeciwów po prostu wraca do domu. Chociaż już i tak samą ideę budowania czegoś takiego jak centra handlowe uważał za kompletny bezsens, zdecydowanie bardziej wolałby jakiś mały sklepik ze wszystkim. Dosłownie wszystkim.
Ścisnął jego dłoń trochę mocniej, jak gdyby miało dodać mu otuchy i zachęcić do wejścia po wznoszących się przed nimi schodach.

Przez chwilę znów chciał zapytać się czy mógłby go ponieść, jednak zauważył że jednak chyba nie jest zadowolony że musi tak z nim chodzić. Ale skoro nie chciał go nigdzie zamykać ani nic to musiał wiedzieć że nie będzie z nim tak łatwo. Zwłaszcza że nie zna życia i wszystko musi poznawać od początku, a on będzie musiał za nim chodzić aby nigdzie nie uciekł, i może nawet coś jeszcze...
Był ciekawy co będzie na tym piętrze, może w końcu coś ciekawszego niż na poprzednim. Przynajmniej miał już w co się ubierać, chociaż był pewien że na długo mu to nie wystarczy.
Może jeszcze później poprosi go o pójście do jakiegoś innego sklepu z ciuchami, domyślał się że jak wrócą to szybko tu nie przyjdą.

- Właściwie to nie masz za wielu rzeczy. - przypomniało my się, gdy usłyszał szelest siatki. Pewnie oznaczało to, że wybiorą się do kilku kolejnych sklepów i znów czeka ich to samo co wtedy. Jednak chyba lepiej było się przemęczyć, by na dłuższy czas mieć spokój od zakupów, jak sobie będzie coś chciał kiedyś to sam go wyśle najwyżej. No chyba, że będzie miał dobry humor i się z nim przejdzie, ale kto wie...
Wszedł po schodach na górę znów rozglądając się dookoła. Widział kilka sklepów z ubraniami, jakieś rzeczy do domu i inne pierdoły, chyba będzie lepiej niż na poprzednim piętrze. A przynajmniej taką miał nadzieję.

Aż zawstydził się na myśl że znowu będzie musiał wszystko przymierzać, ale jeśli coś chciał to jednak musiał, samo się nie zrobi. Ciągle czekał na odpowiedni moment aby mu podziękować, podziękować za wszystko co dla niego zrobił, a zwłaszcza za to że nie traktuje go tak jak wszyscy inni. Cieszył się z tego wszystkiego jak nigdy wcześniej czymkolwiek, już samo to że poświęcał mu tyle czasu było dla niego czymś ważnym, czego nie chciał tracić.
Nadal jednak nie wiedział jakich ubrań potrzebował najbardziej, przez co znowu prawdopodobnie będzie musiał wybierać za niego. Nie chciał aby tak było ale co mógł zrobić, to nie jego wina że jest taki jaki jest. Skoro tak bardzo chciał go kupić to musiał pomyśleć z czym będzie się to wiązać, mu tam pasowało takie życie...

Zauważył, że w jego obecności zaczyna mieć problemy nawet z obraniem kierunku, chociaż wiadomo było, że to on powinien być tym stanowczym, bezwzględnym panem a wszystko miało być zawsze jak on chce bez oglądania się na innych. Co dziwniejsze wcale mu to nie przeszkadzało, miał tylko nadzieję, że jego niewolnik w końcu też sam coś zaproponuje, bo od ciągłego myślenia co dalej zaczynała boleć go głowa i przebywanie w takim miejscu wcale nie polepszało jego stanu. Wolał jednak nie pytać po raz kolejny czy coś szczególnego rzuciło mu się w oczy, chyba nawet znał już odpowiedź. Nie było to niczym pocieszającym, powoli znów zaczynało mu się chcieć zostawić to wszystko w cholerę i wrócić do domu, położyć się na kanapie w samotności albo może nawet z nim, byleby tylko być już z dala od tych wszystkich ludzi, którzy bezczelnie trącali go ramionami pomimo, że mieli cały szeroki korytarz dla siebie.

Sam powoli zaczynał mieć dosyć takiego chodzenia. Ostatni raz rozejrzał się i wskazał ręką jeden ze sklepów który wydawał się być normalny. Nie potrzebował w końcu niczego specjalnego.
Myślał o tym czy jeszcze będą chodzić, chciałby sprawdzić co jest na wszystkich piętrach, ewentualnie przejść się i porozglądać, a nie tylko na jednym. Nie chciał jeszcze wracać, było za wcześnie, co mieliby robić całą resztę dnia, i to jeszcze bez żadnego normalnego zajęcia.
Ale przynajmniej nie był głodny i humor mu się już dawno poprawił, więc mógł chodzić tak cały dzień. Chciał aby sam też sobie coś kupił...

- Hm? Chcesz tam pójść? - w jego oczach pojawiły się iskierki radości, że może w końcu udało mu się przełamać jakąś barierę i już nie boi się o coś poprosić czy coś zaproponować. Jeżeli faktycznie tak było to trafił wręcz idealnie z tą przełomową chwilą. Ścisnął jego dłoń trochę mocniej, jednak w obawie, że jako człowiekowi sprawia mu to ból szybko rozluźnił chwyt tak, że właściwie mieli splecione same palce, nic poza tym. Zastanawiał się co znajduje się w tamtym sklepie, całkiem możliwe było, że sam też sobie coś wybierze. W końcu on też powinien jakoś skorzystać na tym wyjściu a nie tylko sprawiać mu prezenty. To znaczy były to rzeczy, których każdy człowiek potrzebował, by jakoś sprawnie funkcjonować, ale i tak chłopak pewnie nie miał wcześniej w swoim posiadaniu niczego z wyżej półki.

-Tak...- mruknął cicho. Nie był do końca pewien czy tego chciał, ale im szybciej załatwią sprawę z ubraniami tym szybciej pójdą dalej. Już znudziło go to przebieranie i wybieranie ubrań, mimo że właściciel sam mu pomagał, powinien się bardziej z tego cieszyć.
Sam nigdy jakoś nie przepadał za ubraniami, nie licząc czasu gdy właściciele nie pozwalali mi niczego nosić głównie tylko po to aby móc się napatrzeć, w końcu kto nie chciałby kogoś młodego kto nie może się postawić ani sprzeciwić, i jeszcze wykonuje wszystkie rozkazy, kiedyś dosłownie wszystkie. Na szczęście teraz nie będzie musiał robić takich rzeczy, gdy sobie o tym przypomniał aż się uśmiechnął, zaczynał wszystko to rozumieć i pogodzić się z tym że całe jego życie tak nagle się zmieniło.

Ulżyło mu. Tak najzwyczajniej w świecie w ciągu jednej chwili poczuł niewyobrażalną ulgę. Teraz nie pozostało mu już nic innego jak poprowadzić go w stronę wskazanego sklepu i poszukać czegoś fajnego dla nich obu.
Zaczął się zastanawiać jak tamten miał wcześniej w tej kwestii. Sam słyszał kiedyś, że niektórzy zmuszają niewolników do chodzenia w zakolanówkach i skąpych strojach pokojówek, które... Nie zasłaniają zbyt wiele. Wolał jednak nie poruszać tego tematu, bo mogłoby być to niemiłym wspomnieniem a dobrze by było unikać tematów, które byłyby dla któregoś z nich nieprzyjemne.
Weszli do sklepu - znów to samo. Setki, jak nie tysiące ubrań o różnych krojach, kolorach i nie wiadomo czym jeszcze. Kiedyś, dawno dawno temu nie było aż takiego wyboru i nikt nie narzekał. Wręcz przeciwnie, wydawało się, że teraz trudniej jest komukolwiek dogodzić. Na całe szczęście jego niewolnik nie miał jeszcze wyrobionego gustu i wystarczyło mu cokolwiek, a przynajmniej tak by się mogło wydawać. Chociaż co on tam o nim wie, dopiero co poznał jego imię.

-Pomożesz?- spytał cicho patrząc się na niego i mocno trzymając za rękę. Wiedział że nie byłby w stanie zrobić w tym miejscu zbyt wiele i tylko on może mu pomóc.
Mimo że wydawało mu się być głupie to co robi, to jednak teraz mógł być przynajmniej w kilku procentach sobą, nie musiał się niczego obawiać, o nic martwić ani o niczym myśleć. Wiedział jednak że po jakimś czasie przestanie mu pomagać i będzie musiał sam się sobą zająć, taką przynajmniej miał wizję swojej chorej przyszłości której i tak już nie mógł przewidzieć. Wcześniej chociaż domyślał się kto co i kiedy mu coś zrobi, kiedy ukarze, rozkaże robić jakieś zboczone rzeczy i inne głupoty o których nie chciał już nigdy pamiętać. W ogóle nie chciałby nic pamiętać, zacząć całe życie od nowa, ale był pewien że nie jest to takie łatwe jakie może się wydawać...

- Jasne. - zgodził się bez chwili zastanowienia. Chyba zaczęło się między nimi polepszać i nie wiedząc czemu cieszyło go to, jak chyba jeszcze nic do tej pory. No, prawie nic... Ale to nie był odpowiedni moment na przypominanie sobie czasów tak odległych, że już prawie nic z tego nie pamięta.
Stanął przy jednym z wieszaków znów zaczynając od przeglądania jakichś koszulek. Niektóre podobały mu się mniej lub bardziej, inne wcale - chyba tak jak każdemu. Miał o tyle ułatwioną sprawę, że nie interesowało go nic co było innego koloru niż czarny czy biały, w ostateczności szary, ale to już naprawdę rzadkość w jego garderobie. Inaczej było w przypadku jego niewolnika, on niech się nosi w jakich kolorach sobie chce, chociaż nie wyobrażał sobie go w różu czy błękicie... Po prostu nie.

Ucieszył się i cicho stanął za nim gdy ten szukał dla niego ubrań.
Zaczął czuć się nieco niepewnie przypominając sobie co działo się w poprzednim sklepie, a z każdą chwilą czuł się jakby znowu to wszystko do niego wracało. Znowu zrobiło mu się strasznie zimno, jednak starał się zachowywać tak, aby nikt nie zwrócił na nic uwagi, zwłaszcza jego właściciel. Sądził że nie potrzebuje pomocy i wystarczy że chwilę poczeka i się uspokoi a przejdzie. Już nie zastanawiał się dlaczego tak miał, wolał to i tak ukrywać.
Po chwili namysłu przytulił się do niego nieco przestraszony tą sytuacją, a zwłaszcza tym że nie wiedział jak na to zareaguje, może właśnie tego teraz potrzebował...

Czując jego dotyk na swoim ciele odłożył koszulkę, którą akurat oglądał. I tak nie przypadła mu za bardzo do gustu. Obrócił się twarzą do niego, kto by się spodziewał takiego biegu wydarzeń...  Z rękoma splecionymi wokół jego pasa wsłuchiwał się w bicie jego serca. Przeklinał w myśli, że sam nie jest w stanie okiełznać swojego, bo czuł jakby zaraz miało mu rozerwać pierś i był całkowicie pewien, że tamten też jest w stanie doskonale to usłyszeć.
Przez moment chciał się zapytać co go tak naszło, jednak po chwili darował sobie stwierdzając, że to tylko zepsułoby zaistniałą sytuację. Tak było mu dobrze. Bardzo dobrze.

-Może darujmy sobie te ubrania i chodźmy dalej- szepnął zadowolony. Cieszył się że wszystko poszło tak jak chciał, żadnych sprzeciwów, żadnego denerwowania się. Do tego zauważył że mu chyba też się to podoba, to raczej dobrze, chociaż nadal nie zapominał.
Myślał o tym czy długo będą jeszcze tak chodzić, było nawet fajnie ale dosyć nudno, jednak wolał to niż siedzenie w domu i leżenie kilka godzin. Domyślał się że przynajmniej on sam by tak robił, co do właściciela nie był pewien, nie wiedział nawet gdzie sam śpi.
Miał przynajmniej powód na które piętro od razu mogą iść, w końcu jeśli tam będzie to samo co tu to będzie to dosyć dziwne... Na każdym piętrze to samo... Chociaż obawiał się tego co mogliby tam znaleźć, więc wolał zostawić to dla siebie, może sam się domyśli...

Również i tym razem zgodził się na propozycję chłopaka, nic szczególnego nie wpadło mu w oko, więc można by sobie odpuścić marnowanie czasu tutaj. Potrzyma go jeszcze chwilę w objęciach, nigdy nie wiadomo, kiedy znów nadarzy się taka nietypowa okazja.
Ponadto strasznie nudziło mu się chodzenie po niekończącym się korytarzu mijanie setek sklepów, do których i tak nie wchodzili, bo nie było po co.
- Gdzie byś chciał iść? - przesunął dłonią wzdłuż lewej strony jego pleców po czym znów spoczęła na wysokości pasa chłopaka. Nie bardzo chciało mu się go puszczać, ale wiedział, że za niedługo będzie trzeba iść dalej i nie będzie innego wyjścia jak tylko odsunąć się od siebie i pójść naprzód, gdzie tylko tamten sobie zażyczy.

-Sam nie wiem...- przytulił się do niego mocniej nie mogąc uwierzyć że znowu są tak blisko.
-Może od razu na sam dół?- nie był do końca pewien tego jednak zawsze trzeba zaryzykować, równie dobrze mogłyby być tam zwykłe sklepy, albo rzeczy zupełnie inne. Nieco bał się że mogliby trafić na coś co mogłoby przypomnieć mu przeszłość, ale chciał wiedzieć co tam będzie. W końcu skoro na początku nic nie było to może na końcu. Zawsze była możliwość że trafiliby na coś fajnego dla obu i oboje byliby szczęśliwi i wróciliby do domu.
Gdy pomyślał o tym ile zdążyło zmienić się od momentu gdy siedzieli jeszcze w kuchni do teraz aż się uśmiechnął.

- No w sumie czemu nie... - prawie zapomniał, że są jeszcze jakieś inne piętra niż to i kilka wyższych. Nigdy wcześniej tu nie był, więc nie bardzo wiedział czego może się spodziewać po ostatnim z pięter. Coś jednak podpowiadało mu, że nie będzie tam roiło się od "zwyczajnych" sklepów, jednak kto to tam wie. Powoli zaczynało go ciekawić czy faktycznie jego przeczucia były trafne. Od wielkiego niechcenia wypuścił chłopaka z dość silnego uścisku po czym wpatrywał się w niego, ktoś taki jak on raczej nie miał żadnych ukrytych zamiarów, a przynajmniej tak mu się wydawało. Kto wie, co tak naprawdę mogło kryć się za jego uroczym uśmiechem.

-Więc chodźmy- złapał go za rękę i czekał aż pójdą. Nie był zbyt zadowolony z tego że przestali się przytulać ale nic nie trwa wiecznie, zwłaszcza w sklepie w którym są ludzie.
Dawno zauważył że prawie co druga osoba się za nimi oglądali, nie wiedział dlaczego dokładniej, przecież raczej niczego ciekawego w nich nie było. Nienawidził gdy ktoś zwraca na niego uwagę, zawsze wtedy myślał że może wygląda dziwnie, albo ogólnie jest dziwny czy coś, często nie rozumiał nawet dlaczego wszyscy właściciele wybierali go ze względu na wygląd, przecież to nie ma żadnego znaczenia.
Gdyby sam miał wybór to nigdy żadnego by nie wybrał, bo żaden wyglądem nie zaskakiwał, a sami tak robili. Nie mógł nigdy zrozumieć czym się kierują nie tylko podczas kupna ale i potem... I dlaczego mogą robić takie rzeczy niewinnym ludziom, często też dzieciom... Przypominając sobie tylko nieco posmutniał.

Minęło trochę czasu nim przyswoił sobie jego słowa, jednak gdy tylko tak się stało z uśmiechem na twarzy poprowadził ich w kierunku schodów. Znów wrócili na pierwsze piętro, którego bardzo nie lubił, bo nie było na nim nic ciekawego a ludzie i tak kręcili się po nim jak mrówki po mrowisku. Odszukał drogę prowadzącą na jeszcze niższe piętro czyli na te, na które chciał zejść chłopak.
- O czym myślisz? - zgadał nagle. Nie cierpiał chodzić w milczeniu kiedy miał towarzystwo i to nie pierwsze-lepsze przypadkowe. No, po części przypadkowe, ale jedno z lepszych w całym jego długim, długim życiu.

-O niczym specjalnym...- mruknął cicho. Nie lubił takich pytań, nie że go wkurzały ale niby co miał powiedzieć, że nie wie co teraz dzieje się w jego życiu, czy że nie rozumie dlaczego tak a nie inaczej. Więc wolał unikać tematu.
Już na poważnie zastanawiał się co będzie na niższym piętrze, nadal nieco się obawiał, jednak równie dobrze mogłoby tam nic nie być. Niepotrzebnie tylko o tym myślał zamiast iść dalej. Chciał już powoli wracać, znowu robił się zmęczony.

Kiedy w końcu dotarli na miejsce wzrokiem rozeznał się po okolicy. Wszystko wyglądało tak, jak na poprzednich piętrach, na których mieli okazję być. Może poza niektórymi sklepami z dość... Niecodziennymi rzeczami. No chyba, że ktoś lubił na co dzień, ale w to już wolał się nie zagłębiać. Spoglądał raz na jeden z pobliskich sex shopów, raz na niewolnika zastanawiając się czy od początku to planował, czy raczej jest to zwykły przypadek. W każdym razie dziwnie się złożyło.
Sam wolał niczego takiego nie proponować, więc nadal nie mogąc skupić wzroku na jednym punkcie czekał aż ten zadecyduje co robić dalej...

Od razu wiedział że to nie był zbyt dobry wybór. Nie lubił takich rzeczy, zwłaszcza kiedy miał je ktoś, kto nie był do niego zbyt miło nastawiony.
Zastanawiał się co dalej robić, jeśli poprosiłby o to aby wracali to byłoby wszystko bez sensu, w końcu sam chciał tu zejść i jeszcze zrezygnował z nowych ubrań tylko po to. Z drugiej strony wszystko i tak zależało od jego właściciela, jeśli chciał to mogli się nawet tam przejść, w końcu może byłoby mu coś stamtąd potrzebne.
Pamiętał że poprzedni mieli różne zachcianki, od strojów po jeszcze gorsze rzeczy, więc tez powinien coś takiego mieć...

Zrobiło mu się głupio na samą myśl, że miałby chłopaka po takich miejscach ciągać. Sam nic nie zaproponował i po jego wyrazie twarzy mógł łatwo wywnioskować, że chyba niespecjalnie podoba mu się pomysł pójścia tam. Ichiemu nie trzeba było wiele tłumaczyć, głupi nie był, więc miał świadomość, że tamtemu sklepy tego typu mogły się źle kojarzyć. Pewnie jego poprzedni właściciele mieli w punktach tego typu karty stałego klienta, a na święta i urodziny wysyłano im kupony rabatowe. Żałosne, robić z czegoś całkiem przyjemnego torturę, która z pewnością zostawia pokaźny ślad w psychice młodego człowieka.
Pomyślał sobie, że fajnie byłoby gdyby udało by udało mu się zmienić nastawienie do życia chłopaka, żeby już mieć spokój, bez żadnych prób samobójczych i innych niepotrzebnych scen. Wiedział, że rany na jego ciele nie zagoją się tak szybko, szczególnie ta, którą sam mu sprawił i w dalszym ciągu jego ciało będzie pokryte bliznami, ale tak poza tym to czemu by nie spróbować ułożyć mu życia od nowa.
- Wchodzimy? - zapytał nieco niepewnie. Nie chciał nalegać, jak nie teraz to kiedy indziej z pewnością się uda.

-Jeśli chcesz... Mi to obojętne...- nawet nie dziwił się że się go o to zapytał. Z początku wydawało mu się że oprócz tego że będzie taki jak poprzedni, to jeszcze będzie zły, najwidoczniej jednak kolejny raz się mylił. Jeśli dobrze pamiętał to jeszcze nikt nie był dla niego taki jak on, nikt nie pozwalał mu samemu decydować ani robić cokolwiek innego co sam chce.
Czasem jednak przypominał sobie wszystko i trudno mu było połączyć to wszystko, z jednej strony jest szczęśliwy bo ma lepiej, z drugiej strony jest nieszczęśliwy bo nie wie nic o świecie, a z trzeciej strony był przyzwyczajony do bycia niewolnikiem i sługą i trudno było mu myśleć o czymkolwiek innym.
Już samo to że są dosyć blisko było dla niego nieco trudne, cieszył się, był zadowolony i tak dalej, ale jednak nadal pozostawało to coś przez co czuł się nieswojo. Albo po prostu brał to na poważnie a nie powinien.

Nadal nie był przekonany co do tego czy to właściwy pomysł szlajać się po takich miejscach, ale ciekawość zobaczenia jak wygląda chociażby wnętrze sklepu wygrała i nie pozostało mu nic innego jak zaprowadzić ich również i tam. Ze smutkiem musiał przyznać, że wnętrze było w dużo ładniejszym stylu w porównaniu do sklepów z ubraniami, w których byli nie tak dawno. Półki po brzegi wypełnione były asortymentem, aż trochę go to dziwiło i przerażało jednocześnie. Raczej nic z "zabawek" go nie interesowało, nie przepadał za tego typu rzeczami. Prędzej jakieś sznury, kajdanki, opaski na oczy, bicze... Choć z tego ostatniego pewnie nieprędko skorzysta. W sumie każda z wymienionych rzeczy mogła przywoływać jego niewolnikowi nieprzyjemne wspomnienia, więc tylko z ciężkim westchnieniem ominął to wszystko poprzysiągając sobie, że jeszcze kiedyś tu wróci i je wykupi.
- Musiałeś kiedyś nosić tego typu stroje. - bardziej stwierdził niż spytał. To było dla niego bardziej niż pewne, że ludzie, którzy w posiadaniu mieli niewolników z reguły byli obleśnymi, starymi fetyszystami, którzy zaczynali mieć "problem" na widok młodych chłopców w skąpych strojach dla dziewczyn.