Targ niewolników

Siedział w klatce, okrytej ciemnym materiałem.... Wiedział, tylko tyle, że będzie sprzedany.. Okrywał swoje ciało, ogonem, nie lubił pokazywać się publicznie nago.. Cenił się.. Nie był tam byle jakim niewolnikiem... Z resztą umie się sam obronić, przed czymkolwiek.. Nie lubił obleśnych ludzi.. Odtrącali go od razu.. Więc miał taką wielką nadzieję, że będzie miał dostojnego, przystojnego właściciela.. I ciepłe posłanie.. I chodź trochę ciuchów.. A najważniejsze to WANNĘ.. Ale po kilku godzinach, materiał został odsłonięty.. Od razu zlustrował pomieszczenie i zieloną kopułę, która bardzo mu się spodobał.. Lubił zielony kolor.. Ale nie widział różnych detali.. Zabrali mu okulary.. Hm, sam je im oddał..

Rozejrzał się jeszcze raz, i gdy tylko zauważył jakiegoś mężczyznę obok klatki. Pociągnął go mocno za marynarkę.. -Psssć, mogę okulary?-mruknął nieco cicho, i wytężył te swoje kocie oczy, chcąc je wybłagać.. Nic bez nich nie widział.. Każdy ulegał jego wzrokowi, w końcu miał coś w sobie kota, może więcej kota, niż człowieka? Ale no trudno.. Kochał siebie takiego jaki był, lubił swoje uszy, swój ogon.. Nie był zadufany w sobie.. Tylko siebie cenił, nie jest byle jaką szmatą, i nie da sobą pomiatać.. Jest w końcu z rangi " E ", jak to usłyszał wcześniej... Czyli wymaga szacunku.. I delikatności.. MIAŁ WIELKĄ NADZIEJĘ, ŻE ODZYSKA OKULARY.

-Dziękuję.-parsknął, i ułożył okulary na nosie, i wpatrywał się jak ludzie odchodzą.-Ah, już zostałem kupiony?-powiedział to tak z delikatnym śmiechem, i wstał, dalej zakrywając swoje ciało ogonem, a uszy nastroszył ku górze. W końcu zauważył swojego nowego Pana..-To ty teraz będziesz moim właścicielem?-zacisnął dłonie na rurkach klatki, i oparł o nie swój tors, i uśmiechnął się do niego ukazując swoje białe kiełki.. -Wyglądasz dość przyzwoicie..

-Jakbym nim nie był to co bym tu robił?- mruknął i spojrzał na wyjście z tego miejsca. -Mam nadzieję że jako niewolnik nie będziesz mieć nic przeciwko jeśli będę robić z tobą to, co zechcę. Ranga specjalnie mnie nie obchodzi.- na początku starał się być dosyć oschły, by pokazać swoje stanowisko, w końcu nie był jakimś zwykłym Sunrenem, a tym najlepszym, godnym bycia na szczycie i posiadania rangi S. Odwrócił się do niego tyłem i powoli zaczął odchodzić, jakby nie obchodziło go to co się stanie, zapłacił, to miał robić co mu rozkaże, jednak nie planował zakupienia go więc sprawa była zupełnie inna.

-Hmm, nie wszystko co zechcesz..-wymruczał, cicho i usiadł w klatce.. -Jak mam z stąd wyjść, potrzebuje coś do odzienie się.-prychnął, i poprawił okulary. Nie pozwoli się traktować jak szmatę, nie był z rangi " Z ". Szurał paznokciami, po klatce, i patrzał na nowego Pan..Hmm, ciekawe co mu w tej głowie siedzi...

-Nie potrzebujesz. Nie obchodzi mnie to co się z tobą stanie, masz robić co chcę.- wiedział co zrobi jeśli nie będzie chciał z nim pójść, więc nie obawiał się o stratę szacunku wobec niego, którego ten młodzieniec na razie nie miał, chociaż mógł nie mieć, w końcu nie wiedział kim jest jego Właściciel. Zatrzymał się przy samym wyjściu, mógł chwilę poczekać, jednak już się wkurzał, nie lubił gdy ktoś ma gdzieś jego rozkazy.

-Nie jestem szmatą.-parsknął, i wytoczył się z klatki. Widząc, jeszcze tego kogoś, kto oddał mu okulary... I widząc, że odkłada marynarkę gdzieś na bok.. -Oddam ją...kiedyś tam.-miałknął i odział się w nią, miał szczęście, długa i grunt że miała dużo guzików, nie było nic widać.. Oprócz jego zgrabnych nóg, i delikatnie poharatanych ud, cóż był na takie rzeczy podatny. Jego ogon wystawał niezgrabnie spod marynarki, i machał nim nerwowo.. I poszedł momentalnie do swojego właściciela..

-Chyba nie myślisz że u mnie będziesz robić co będzie Ci się podobać, możesz pomarzyć o tym co mogłeś mieć wcześniej. Na wszystko trzeba sobie zapracować.- wyszedł i od razu ruszył w stronę swojego już domku czy też mieszkania, które nazywane było apartamentem, trochę mało go to obchodziło. Z tego co pamiętał to padał deszcz, więc musi uważać aby nie zmoczyć sobie włosów, co byłoby gdyby nie był w stanie powiedzieć czego od swego niewolnika oczekuje? [z/t]

-Tss..-pyfnął, i kulał się za nim. Schował momentalnie ogon, a uszy skulił. Nienawidził deszczu, w ogóle po hui był deszcz?! Rozumiał to, że jest potrzebny w przyrodzie.. Ale nie musiał padać, tak obficie.. Cholerstwo.. Nie wiedział gdzie dokładnie się kierują... Może gdzieś, gdzie będzie go torturował.. Nie...nie pozwoli sobie na to.. Ale i tak zobaczy po pierwszym razie, jaki może byś zmasakrowany... Po biciach.. Ale no cóż, szedł za właścicielem..

( Zmiana tematu~ )

Kiedyś starałem się liczyć, na ilu podobnych scenach kazano mi już się pokazywać. Straciłem rachubę po czterdziestu iluś, a szkoda.
Tak, to nie było jakieś super przyjemne. Nawet nie w tym rzecz, że mi parszywcy związali ręce i pozbawili ubrań. To jeszcze szło przeżyć, bo przecież coś podobnego było dla mnie niemalże codziennością, prawie że kwintesencją życia. Bo i co to za życie. Najboleśniejszy w tym był fakt, że w sumie ja nie miałem do gadania nic a nic w sprawie typu: czy aby nie kupi mnie jakiś chory zboczeniec. Tak na prawdę to miałem nadzieję, że mnie nikt nie kupi. I że oddadzą mi chociaż spodnie, jak już zejdę z tej całej sceny.
No ale nic, póki co jakoś się trzymałem. Licytator wyczytał moje imię i nazwisko, oczywiście niepoprawnie a potem zaczął rzucać, co to ja niby potrafię i jaki jestem cudowny we wszystkim. A ja tylko patrzyłem prosto w oczy tym wszystkim nadętym błaznom, obserwującym sobie pokaz spod sceny.

Włóczył się chwilę, zanim zdecydował się odwiedzić targ. Już wcześniej miał zamiar kupić sobie niewolnika, a to była idealna okazja. Wszedł więc do odpowiedniego pomieszczenia, rozglądając się dookoła. Tym razem nie było tu dużo osób, tak więc z łatwością przelicytował chłopaka wyprowadzonego na scenę. Zmierzył go uważnym spojrzeniem stwierdzając, że prezentuje się całkiem nieźle. Spokojnie poczekał więc pod sceną, aż go przyprowadzą.
- Cześć, mały. Od teraz będziesz mi robił za jedzenie, co ty na to? - zachichotał cicho, nie mogąc się powstrzymać przed lekkim nastraszeniem chłopaka.

Ku mej niezmiernej radości oddali mi nie tylko spodnie, ale nawet i koszulę! Super, lepiej być nie mogło. A ten paniczyk, co mnie wylicytował, wyglądał nawet na normalnego. To znaczy - pewnie na wstępie zechce mi zrobić z życia takie piekło, że będę błagał o śmierć, ale poza tym chyba na prawdę spoko koleś!
Zostałem doprowadzony przed jego majestat. Nie zamierzałem pokazać, że się chociaż trochę boję, bo uznałby mnie za łatwego. W każdym tego słowa znaczeniu.
- Naturalnie, sir. Z przyjemnością będę na każde pana skinienie - odpowiedziałem spokojnie na jego słowa, patrząc mu bezczelnie w oczy. Pewnie się wkurzy.

- Jak dobrze, że nie jesteś piszczącą ze strachu dziewczynką. Ta cecha ci się przyda - wymruczał z zadowoleniem, klepiąc go po głowie. Przynajmniej trafił mu się buntownik, co tylko sygnalizowało więcej zabawy. Machnął na niego ręką i odwrócił się na pięcie.
- Idziemy - oznajmił, kierując się w stronę wyjścia. Teraz jedyne, co musiał zrobić, to zaprowadzić go do swojego domu. A potem się jeszcze zobaczy. Nie miał wyrazistego planu, co zrobi, ale wszystko się okaże. Od czasu do czasu zerkając, czy chłopak idzie za nim wyszedł z targu.

[zt]

Rozglądał się dookoła jakby szukając ratunku który nie nadejdzie. Wiedział że jego przeznaczeniem jest zostać sprzedanym, ale jakoś nie chciał w to wierzyć. Nie chciał ponownie przeżywać tego samego co wcześniej. Od dawna zaczął się bać...tej sytuacji, tego co się z nim stanie, a najbardziej...to bał się tych wszystkich obleśnych oczu które lustrowały go od stóp po głowę wyobrażając sobie te wszystkie rzeczy które mogą z nim zrobić. Po chwili usłyszał że zaczęła się na niego licytacja. Teraz to mógł mieć już tylko nadzieje że nie kupi go jakiś psychol.

Chciał przyjść tu przed rozpoczęciem, jednak niestety się nie udało. Zmęczony spacerkiem, albo raczej biegiem, w deszczu stanął przy samym wejściu nie wiedząc jeszcze co się zaczęło, chociaż w takich miejscach to tylko jedno. Gdy już się uspokoił, ogarnął, zwrócił uwagę na te tłumy. -Co ci, księcia sprzedają czy co...?- Po chwili zamyślenia stanął gdzieś w tym tłumie, za jakimś gościem w garniturku, pewnie jak koks się czuł, garniturek ma i już taki zajebisty. Dopiero po tym spojrzał na scenę, wszystkie poprzednie miejsca nie były takie aż luksusowe, ale wszystko wydawało się być inne.
Ogólnie przyszedł tu aby sobie popatrzeć i się ponacieszać, ale skąd mógł wiedzieć czy kiedyś nie przyłączy się do licytacji? I tak chciałby zobaczyć miny tych wszystkich starych dziadów gdy okaże się że ktoś taki jak on sam kogoś kupi, stać go było.

Widząc tych wszystkich staruchów licytujących go miał wielką ochotę zginąć. Zginąć i uwolnić się od tego przeklętego życia. Szczerze to próbował wiele razy ale zawsze musieli go jakoś odratować. Nienawidził ich za to jeszcze bardziej. Słysząc te wszystkie ceny przebijające poprzednie, sądził że to się nigdy nie skończy. Jeśli miał go już ktoś kupić, chciał aby to był przynajmniej ktoś choć trochę normalny, jednak patrząc po wszystkich wątpił że ktoś taki tu się znajdzie.

Trafił w ostatni moment jednak się przyłączając, i przebił poprzednią sumę o miliony niższą cenę, przez co od razu wszyscy zaczęli się na niego gapić. Uśmiechnął się i od razu poszedł zapłacić, jakby był z siebie dumny, w końcu teraz mogli tylko zazdrościć, a sam nawet nie wiedział kogo kupił, ale miał nadzieję że to nie będzie ktoś spokojny, chciał z kimś rozmawiać w końcu. O dziwo po kilku minutach od zapłaty wszyscy rozeszli się, pewnie myśleli że gdy pomyśli o wszystkim to jednak się rozmyśli i wszystko zacznie się od nowa, a sam sądził że coś takiego może nie być miłe, ale kto wie do kogo można trafić?

Gdy usłyszał że licytacja się skończyła i wreszcie został kupiony, był dosyć ciekawy jak wygląda jego nowy właściciel. Miał nadzieje że jest przynajmniej młody, tyle by mu wystarczyło. W ten zobaczył jak jakiś młody mężczyzna wpłaca pieniądze. Przyjrzawszy mu się zauważył że był całkiem przystojny. Zaczął się zastanawiać kim on może być, skoro wypłacił za niego taką sumkę. W końcu jednak przestał wiedząc że to i tak mu nie będzie potrzebne.

Gdy już to wszystko, ten cały szum ustał, podszedł to... tego kogoś chcąc odebrać go, w końcu od teraz był jego.
-Zbieraj się- mruknął i rozejrzał się szybko w poszukiwaniu kogokolwiek, zupełnie bez powodu, po prostu chciał wiedzieć czy może normalnie porozmawiać czy szybko się zbierać. Nie chciał trafić na burzę, chociaż mu by to nie przeszkadzało, deszcz był nawet fajny, ale zmókłby i znowu zaczęłaby się zabawa z ubraniami, a sam ze swoją torbą którą miał przy sobie by nie wystarczył.

Patrzył na niego przez jakąś chwilę, próbując go jakoś rozszyfrować. Jednak gdy ten mu kazał się zbierać, nie mając zbytniego wyboru odebrał szybko swoje ubrania, które cudem otrzymał i stanął przed nim patrząc w ziemie milcząc żeby już na początku nie zrobić sobie kłopotów. Z wyglądu może i wyglądał jak jakiś normalny koleś ale na prawdę to mógł psychol jakich mało. Tak na serio to niezbyt go to interesowało. Nie ważne jaki on był, od dzisiaj był jego własnością i musiał mu służyć czy tego chciał czy nie.

Pogłaskał, raczej - poklepał, go po głowie i ruszył ku wyjściu cicho sobie coś mrucząc. Już się cieszył że nie trafił na jakiegoś koksa który by się na niego rzucał czy coś takiego, wolał osoby ciche, ale które są energiczne chociaż, bo mogą więcej.
Ale nie planował kazać na przykład pracy gdziekolwiek, po co pracować skoro kasa sama przychodzi. Spojrzał za siebie upewniając się że się nie zgubił, nie został, nie chciał uciec i wyszedł. [zt]

Nie wiedział jak tam się dostał, możliwe było że znów go porwali czy też przekazali gdy ten spał. Na tą niby scenę został wprowadzony na siłę, jak zawsze starał się wyrwać, machać skrzydłami i co tylko był w stanie zrobić, jednak teraz się nie udało. Rzucony został na sam środek, jakiś mężczyzna złapał go za włosy i podniósł aby mógł usiąść i być dobrze widocznym. Przestał się rzucać, gdy w grę wchodziło trzymanie go za włosy wolał nie ryzykować swojego życia, bo i tak zostałby sprzedany prędzej czy później. Uspokoił się i rozejrzał, przypatrzył się większej grupie i tylko jeszcze bardziej wkurzył. Pomyślał że jeśli znowu ,,przygarnie'' go jakiś stary dziad który będzie go macać to już nie wytrzyma, i na serio ucieknie. Na razie jednak wolał poczekać na to, czy zostanie wybrany na czyjegoś wybrańca.