~-~Kino~-~

Nie zajęło im dotarcie tu dużo czasu, jednak był niezwykle ucieszony że było tam znacznie cieplej niż w kawiarni w której ostatnio byli. Po samym wejściu czuł się jakby był na powierzchni, wszystko wyglądało tak nowocześnie, ogólnie normalnie i ludzko.
Był nieco speszony tym że ludzi było tam znacznie więcej niż w ostatnim miejscu, i zagubiony przez to nie wiedział co robić.

Nawet nie krył swojego zaskoczenia gdy tu weszli. Wszystko było tu takie wielkie i niezwykłe. Rozglądał się dookoła cały czas się uśmiechając i starał się dostrzec każdy szczegół tutaj by wszystko zapamiętać.
Zaczął się już trochę niecierpliwić i dość śmiało chwycił pana za rękę i zaczął iść w stronę kas zastanawiając się na co mogliby iść.

Był nieco zdziwiony że już tak się ,,rozhasał'' i nie zwracał uwagi na wszystko to do nadal ich dzieliło, jednak nie przeszkadzało mu to zbytnio, nawet cieszył się że już nie musi zwracać się do niego jak do niewolnika. Albo nawet nie musi już nic mówić, bo gdyby nadal był dla niego niewolnikiem to musiałby mówić co i jak ma robić, a teraz sam myślał i miał spokój.
Spokojnie dał się ,,zaciągnąć'' do kas i począł zastanawiać się na co można by pójść z własnym niewolnikiem.

Od tego całego oglądania i zastanawiania się co obejrzeć zaczął mieć mętlik w głowie. Tych filmów było chyba z dwa lub trzy razy więcej niż ludzi tutaj obecnych. Dobra, dość narzekania, wypadałoby coś wybrać. Zaczął jeszcze raz oglądać plakaty przeróżnych ekranizacji, ale szybko się to skończyło tym samym mętlikiem w głowie co wcześniej.

Zauważył że chyba sam też nie ma pomysłu, czyli oboje nie mieli pomysłu.
-Może na coś co jest za chwilę pójdziemy?- zastanowił się jeszcze chwilę i chcąc sprawdzić co będzie niedługo napotkał tylko same tłumy, więc aby dowiedzieć się co mogą obejrzeć musiałby najpierw bilety kupić i obejrzeć, co było dla niego nieco krępujące. Nigdy nie miał aż takiego problemu że nie umie wybrać co chce a czego nie chce, lecz zwracając uwagę że jeszcze kilka lat temu nie miał żadnego wyboru wychodzi na to że chyba już mu tak zostanie, ta niepewność i niezdecydowanie.

- Możemy, ale to może być trudne przez taką ilość osób - patrzył na nich z leksza zdenerwowany. Jakby się wszyscy zmówili i akurat w ten dzień postanowili tu przyjść. Westchnął cicho.
- A może poczekamy aż trochę ich ubędzie? - spoglądał na pana z cichą nadzieją że tak zrobią.

-Może być.- zauważył miejsca siedzące więc zaciągnął go tam i posadził sobie na kolanach ciągle patrząc na te tłumy.
Nie pamiętał który był dzień tygodnia, tu chyba nawet czegoś takiego nie było, bo nie było pracy i tak dalej, więc równie dobrze mogłoby nie być tu już na nikogo miejsca, jednak równie dobrze mogłyby być tu pustki. Gdy każdy ma wolne dzieją się dziwne rzeczy, wszędzie ludzie, gdzie się nie spojrzy ludzie.

Czując ciągnięcie przez pana lekko się zachwiał ale złapał równowagę. Gdy pan posadził go sobie na kolanach od razu zaczęły napataczać mu się dziwne, jak dla niego, myśli jak ludzie będą na nich patrzeć, co myśleć i takie innego. Szybko je jednak odgonił wiedząc że to nic dziwnego a codzienność. Siedząc tak obserwował wszystkich którzy się tu pojawiali. Był zaskoczony że było tu tyle ludzi

-No to sobie tu jeszcze poczekamy.- wtulił się w niego lekko i zamknął oczy, jakby co to przecież go wybudzi, bo nie miał zamiaru robić niczego innego więc sobie odpocznie chociaż.
Hałas mu nie przeszkadzał, w lesie ciszej nie jest, jednak przeszkadzało mu to siedzonko, które nie było w żadnym sensie wygodne, a widział gdy wchodził takie ciekawe, nieco odosobnione miejsca gdzie można sobie poczekać nieco dłużej niż normalnie. Tylko jak mógłby mu to przekazać aby nie przyjął tego w dziwny sposób.

Popatrzał na niego gdy się w niego wtulił. Był z tego powodu powodu szczęśliwy. Lubił się do pana tulić, baaardzo to lubił. Jeśli pan chciał sobie odpocząć nie zamierzał mu przeszkadzać. Tylko czy nie powinien położyć się wygodniej, tak to by było lepiej.
- Panie, może wolałbyś się gdzieś wygodniej ułożyć, tutaj to chyba nie jest za wygodnie

-Nie chce mi się wstawać.- coraz niewygodniej my było i co jakiś czas musiał się poprawiać, jednak to chyba był jego problem że nie przemyślał tego co robi. Chociaż podobało mu się że czasem wydawało się że się o niego martwi.
Niewolnik martwiący się o właściciela któremu podobało się karanie go za nic... Interesujące.

- Rozumiem - spuścił wzrok. Czy się martwił? Oczywiście że tak. Przecież pan cały czas się się o niego martwi, jak sądził, więc też chciał, bo...lubił go. Nigdy o nikogo się nie martwił, a tu nagle proszę, zaczyna martwić się o swojego pana. Gdyby ktoś mu jeszcze z tydzień temu powiedział że tak będzie robił to uznałby go za wariata i najchętniej walną i to dość mocno.

Spojrzał na dalsze tłumy i zmienił zdanie.
Wstał i wziąwszy go na ręce ruszył ku temu wspaniałemu miejscu gdzie były normalne kanapy a nie plastikowe krzesła jak na jakiejś stacji kolejowej gdzie nikogo na nic nie stać. Tuż przy odstawił go na ziemię a sam nie że zmęczony położył się jednocześnie zajmując całe miejsce, nie chciało mu się utrzymywać niepotrzebne postawy jak i tak jeszcze długo poczekają.

Momentalnie złapał go za szyje gdy ten wziął go na ręce. Był tym mile zaskoczony, ale nie narzekał. Gdy pan go postawił i się położył, zaczął się zastanawiać czemu zmienił zdanie i postanowił jednak tu przyjść. Przypominając sobie te tłumy postąpiłbym dokładnie tak samo. Usiadł na fotelu który był tuż obok i zaczął się rozglądać spoglądając od czasu do czasu na pana.

Przez światło musiał przekręcić się na brzuch, nie lubił jasnych lub zbytnio oświetlonych pomieszczeń, zwłaszcza gdy odpoczywał, jednak i tak cieszył się że ma taki moment kiedy może spokojnie poleżeć.
Nie przeszkadzało mu nawet to że zarówno jego niewolnik jak i wszyscy Ci którzy przechodzili obok się na niego gapili, a niech się gapią, może zazdroszczą że najlepsze miejsce zajął, mimo że go to nie obchodziło zbytnio. Bardziej ciekawy był kiedy w końcu te wszystkie filmy się zaczną i tłumów nie będzie.

Przez cały czas patrzył na pana. Od samego wyjścia z mieszkania czuł jakiś taki ból, znikomy, ale ból w klatce. Nie wiedział co to miało znaczyć. Może zaczął coś czuć do pana oprócz..przyjaźni, jeśli to uczucie można było tak nazwać. Ból się trochę nasilał gdy tylko spojrzał na pana, dziwnie się z tym czuł i chciał wiedzieć czemu tak ma. Ale przecież pana nie zapyta, to by było trochę a może i bardzo dziwne.
Dopiero po dość dłuższym czasie ludzi zaczęło ubywać. Był zadowolony z tego powodu, bo mógł wreszcie obejrzeć z panem po raz pierwszy film na wielkim ekranie. Wstał i podchodząc lekko szturchnął pana w ramie
- Panie, możemy już iść. Wszyscy już sobie idą - uśmiechał się pod nosem, już snując różnorakie wyobrażenia o filmie

Lubił gdy tak się do niego zwracać więc bez gadania wstał i poszedł kupić tamte bilety.
Jakoś udało mu się je zdobyć, mimo że nie wiedział co dokładniej chciał i był mały problem, jednak to nie był problem zważając na to że pieniądze miał, a każdy ich potrzebował.
-Jeszcze coś trzeba kupić oprócz tego?- uśmiechnął się do niego i schował bilety do kieszeni aby nie zgubił, co lubił bardzo, i rozejrzał się w poszukiwaniu czegokolwiek, ponieważ widział ludzi z... czymś czego nie umiał nazwać.
On i te jego życie w lesie.

- Może....kupimy jakieś przekąski? - wskazał na jeszcze dość oblegany, ale nie już tak bardzo sklepik i na różnorakie przekąski znajdujące się w nim. Jeśli mieliby coś z niego wziąć to już nie byłby taki problem, dzięki czemu odetchnął z ulgą.

-Możesz wziąć co zechcesz, dla nas obu oczywiście, bo sam niezbyt wiem o co w tym wszystkim chodzi.- ruszył w stronę miejsca które wskazał i starał się ocenić czy zna to wszystko, czy nie zna, i czy opłaca się to kupić mimo że i tak nawet gdyby go nie byłoby stać to by to wziął, ale nie musiał się o to martwić bo od jakiegoś czasu pieniądze same mu się rozmnażały.
Był ciekawy czy ,,rozluźni'' się do tego stopnia że zupełnie zapomni o swoim niewolnictwie. W głębi duszy tego chciał, jednak jako sama osoba pragnął jego jako niewolnika w pewnym sensie, dosłownie chciał i tego, i tego.

Chciał się spytać czy na pewno może wziąć co chciał. Wolał się upewnić czy może czy jednak nie, ostatecznie jednak tego nie zrobił. Idąc za nim podejrzewał że pan może mówić poważnie, więc myślał co wziąć żeby nie było tego za dużo, nie chciał by pan przepłacał. Stojąc przy kasie poprosił o dwa duże popcorny i jakieś dwa napoje. Nie był pewny ale chyba to najczęściej się kupowało na dłuższe seanse.
- A tak właściwie panie, to na co idziemy? - patrzył na niego z ogromną ciekawością, która już rozrywała go od środka

-Jakieś nowe, nie wiem.- wziął pierwsze lepsze za kwadrans i nie zwrócił uwagi co dokładniej, oby nie żaden horror.
-Chyba jakieś romanse... nie pamiętam.- westchnął i ucieszył się lekko widząc że jednak zrobił to, co uważał za słuszne i nie musiał zamartwiać się że będzie mieć na utrzymaniu niewolnika, któremu daje wolność ale ten nie chce, ale zauważył że był nieco zagubiony tą sytuacją, w końcu rzadkością jest aby właściciel dawał swojemu słudze wolność i pozwalał robić co chce.
Jednak i tak będzie mu rozkazywał, nie po to go kupił.

Romanse? Nieźle wybrał. Nie przepadał za bardzo za takimi filmami, które i tak rzadko oglądał, ale narzekać nie będzie. Cieszył się że w ogóle przyszli tutaj. Uśmiechnął się szeroko do pana i już zaczął się zastanawiać jak będzie mógł mu się odwdzięczyć za to wszystko. Pewnie nie będzie łatwo, ale postara się jak może.

Usiadł na poprzednim miejscu i spoglądał na swoje dłonie.
Chciał poruszyć jakiś temat, żaden ważny, po prostu, jednak trochę niepewnie czuł się w miejscach publicznych i krępował się widząc, nie czując, wzrok innych, obcych na sobie. Dla niego to było straszne, podczas czego ktoś normalny cieszyłby się że jest popularny i tak dalej.
Przez chwilę zastanawiał się czy nie wrócić do domu, jednakże nie chciał sprawiać mu przykrości a sam to wymyślił i możliwe że nauczyłby się czegoś nowego, poznałby to, czego nie znał wcześniej.

Patrzył na pana zatroskany. Widział że źle się czuje w tłumie. Bolało go to że nie umiał mu nijak pomóc. W sumie to jedynym dobrym sposobem byłoby pójście do domu, ale jakoś czuł że jednak pan chciałby zostać i też go obejrzeć....Nie to były egoistyczne przypuszczenia. Tak na prawdę on chciał najbardziej obejrzeć ten film mimo wszystkiego. Ale postąpi inaczej, to pan jest tutaj ważniejszy niż jakiś tam film, który można by obejrzeć z milion razy.
- Panie, może będzie lepiej jak wrócimy do domu. Ten film możemy obejrzeć kiedy indziej - stanął przy nim i patrzył. Widział że to dla niego męczące i nie chciał patrzeć jak cierpi.