Mieszkanie nr 3

Wszedł do swojego mieszkania, wpuszczając nowo nabytego niewolnika. Dopiero wtedy zmierzył go uważnym spojrzeniem, zamykając za nim drzwi.
- Czym ty właściwie jesteś? - zadał w końcu pytanie, jakie go męczyło od dłuższego czasu. Przesunął palcami po jednym z jego skrzydeł, uważnie oglądając pióra, z jakich były złożone. Zostawił go w spokoju dopiero po chwili, rozsiadając się na kanapie. Ale coś czuł, że chyba zna odpowiedź na pytanie, jakie przed chwilą wypadło z jego ust.

-Raczej normalny człowiek nie ma skrzydeł- nienawidził pytań tego typu, chyba tylko debil nie wiedziałby że jest aniołem, aniołkiem, czy czym tam, każdy mówił na niego inaczej. Musiał tak stać, bez pozwolenia nie mógł zrobić czegokolwiek, a po rozejrzeniu się nie wiedział nawet gdzie jest, wszystko różniło się od lochów w których żył i się wychowywał. Nie ruszał się nawet, nie drgnął, po prostu wpatrywał się we wszystko jakby był w muzeum, o których pojęcia nawet nie miał. Co spojrzał to zadziwiało go co innego, jego umysł napadały miliony myśli, miliony pytań, jednak na razie wolał skupić się na wkurzaniu nowego właściciela aniżeli na wypytywaniu o to co w ówczesnym świecie się dzieje.

- Pytałem się, czym jesteś. Wiem, że nie jesteś człowiekiem, tylko aniołem albo demonem. Nie znam właściwości tych ras na pamięć, więc może raczyłbyś mi odpowiedzieć? - mruknął, wsuwając sobie kolejnego papierosa do ust. Ale się rozgadał. Teraz musi się tylko uspokoić, żeby nie zrobić chłopakowi krzywdy. Nie byłoby zbyt ciekawie, gdyby ten został zmaltretowany już w pierwszych pięciu minutach pobytu ze swoim panem. Chociaż jego temperament już zaczynał go irytować.

-Demony nie mają anielskich skrzydeł, a hybryda jest bardzo rzadka, wiec powinieneś się domyślić że raczej jestem aniołem- powoli zaczynały go boleć nogi, ale nie miał zamiaru o nic prosić, skoro tak to sam będzie siebie męczyć i po jakimś czasie albo zemdleje, albo nie będzie mógł się ruszać, był w stanie coś takiego zrobić. Nawet już skrzydła zaczynały mu drętwieć, ciągle musiał utrzymywać je bardziej w górze aby mogły dalej go zasłaniać, nie miał zamiaru paradować nago bez powodu, a mu raczej nie chciało się mu na razie rozkazywać, bo i tak by się sprzeciwić. Bo po co być posłusznym?

- Cóż, nie mogłem wiedzieć, czy cię w przeszłości nie zmutowali - uśmiechnął się dość kpiąco, mierząc go uważnym spojrzeniem. Odetchnął cicho, z wyraźnym znudzeniem.
- Chyba nie masz zamiaru się tak zasłaniać cały czas? Nie pozwoliłem ci na to - oznajmił chłodno, siadając wygodniej na sofie. Oczywiście nie dopuszczał do siebie nawet możliwości, że ten mu odmówi. Przecież był jego właścicielem.

-Ale też niczego nie rozkazałeś ani nie zakazałeś, jestem obojętny na brak czegoś takiego- zawsze miał coś, co pomogłoby mu się obronić, chociaż i tak lubił gdy jego właściciele się tak czepiali. -A ty chyba nie masz zamiaru pozwolić abym zemdlał czy też aby stało się coś gorszego, ledwo nogi i skrzydła czuję, a to dla mnie najważniejsze- specjalnie udawał takiego spokojnego, w środku jednak chciał się już śmiać i zacząć naśmiewać, bo według siebie miał powód. On zawsze miał jakiś powód aby móc wkurzyć właściciela, mimo że powinien się takiego słuchać i trzymać bo zawsze mógł trafić się ktoś gorszy, ale już sam przeżył chyba wszystko co tworzyłoby piekło i nic mu nie stało na drodze aby przelecieć przez wszystkich którzy chcieliby go zakupić i wziąć za zabawkę.

-A z resztą... - odetchnął cicho i poszedł na chwilę do swoich walizek, wyciągając stamtąd spodnie i koszulkę. Rzucił wszystko chłopakowi, żeby ten nie musiał łazić nago. Zaraz potem otworzył przed nim szeroko drzwi i wrócił na sofę. Zerknął na niego kątem oka.
- Jesteś wolny, nie bawi mnie posiadanie niewolników. Idź i rób co chcesz - mruknął, zwracając uwagę na obraz za oknem.

-Nigdzie nie idę- trochę się zdenerwował, chyba nie po to go w końcu kupił aby bez powodu teraz go wypuszczać, to jego wina że nie zastanowił się do czego mu się przyda. -Nie mam zamiaru opuszczać właściciela, nic mnie w normalnym świecie nie czeka- nieco posmutniał, nie lubił o tym myśleć, o tym że gdyby tylko został uwolniony umarłby, w końcu prawie narodził się jako niewolnik, ponadto był aniołem i osoba która go wychowała sterowała jego losem, a akurat tamten gościu wybrał sobie to, że nigdy wolny nie zostanie, a gdy zostanie od razu straci wszystko, razem z życiem. Nie zwrócił uwagi na ubrania tylko trochę nawet odsunął od siebie skrzydła, zaczynały go wkurzać swoją wielkością.